czwartek, 21 czerwca 2018

JAKBY



ten spektakl sam się zrodził
noc dała nam salę
gdzie światło po to gasło
by znów się zapalić
twarze były maskami
oddechy zegarem
ciemność bluszczem zaborczym
wrastającym w ściany


gdzie czekała muzyka
pozaziemskich batut
dla nas grana
bo wokół nie było nikogo
tylko szepty czasami
zdradzały nas światu
czasem nuta westchnienia
czasem jakieś słowo


zegar stąpał po strunach
w wędrówce donikąd
sonata księżycowa
zaległa w pościeli
melodia wyciszenia
wciąż była muzyką
w przebłysku klawiatury
którą świt już bielił

to coś w nas jakby było
zaraz potem obok
w muzyce letniej nocy
zza grubej kurtyny

rano znów byłaś sobą
i nie byłaś sobą
a ja wciąż ten sam niby
lecz już całkiem inny



Brak komentarzy: