czwartek, 21 czerwca 2018

TA, CO MILCZENIEM I KRZYKIEM


Podomykajmy słowa, które nas przerastają,
pozostawmy wszystko wykluwającej się pamięci.
Jest wierna i cierpliwa. Odezwie się kiedyś dopisanym
posłowiem, przed którym dziś się tak bronimy.

Podomykajmy słowa. Nie są czymś trudnym, ale nie potrafimy,
nie umiemy, nie dorośliśmy. Popiołom pozostawmy pamięć,
będącą wszystkim i niczym, milczeniem i krzykiem,
pyłem na resztkach zieleni, dopisaną stronicą po słowie
koniec. Koślawą literą na marginesie pożółkłej kartki.

Podomykajmy słowa. Odejdźmy tak, jak się niedawno
pojawiliśmy, nieświadomi skutków siły przyciągania.
Pamięć ma eteryczny i czuły dotyk. To z nią zostaniesz,
skoro nie możesz ze mną, To ona z czasem stanie się ścianą
i sufitem skurczonego świata. To w jej oczy będziesz
zaglądał, skoro nie decydujesz się zamieszkać w moich.

W jej głosie echo mojego głosu, jej szept moim szeptem,
wilgotny oddech na szyi moim oddechem. Sprawia,
że znów się pojawiam. Wtapiam się w poręcz łóżka, chowam się
za firanką, siną smugą zawisnę nad świecznikem. A ty będziesz
mnie odwiedzał w lędźwiach kolejnych moich mężczyzn,
w ich twardości, przekleństwach i nawykach. Odległy i nieralny,
ale wciąż ty.
Wciąż ty.


Brak komentarzy: