Podomykajmy
słowa, które nas przerastają,
pozostawmy
wszystko wykluwającej się pamięci.
Jest
wierna i cierpliwa. Odezwie się kiedyś dopisanym
posłowiem,
przed którym dziś się tak bronimy.
Podomykajmy
słowa. Nie są czymś trudnym, ale nie potrafimy,
nie
umiemy, nie dorośliśmy. Popiołom pozostawmy pamięć,
będącą
wszystkim i niczym, milczeniem i krzykiem,
pyłem
na resztkach zieleni, dopisaną stronicą po słowie
koniec.
Koślawą literą na marginesie pożółkłej kartki.
Podomykajmy
słowa. Odejdźmy tak, jak się niedawno
pojawiliśmy,
nieświadomi
skutków siły przyciągania.
Pamięć
ma eteryczny i czuły dotyk. To z nią zostaniesz,
skoro
nie możesz ze mną, To ona z czasem stanie się ścianą
i
sufitem skurczonego świata. To w jej oczy będziesz
zaglądał,
skoro nie decydujesz się zamieszkać w moich.
W
jej głosie echo mojego głosu, jej szept moim szeptem,
wilgotny
oddech na szyi moim oddechem. Sprawia,
że
znów się pojawiam. Wtapiam się w poręcz łóżka, chowam się
za
firanką, siną smugą zawisnę nad świecznikem. A ty będziesz
mnie
odwiedzał w lędźwiach kolejnych moich mężczyzn,
w
ich twardości, przekleństwach i nawykach. Odległy i nieralny,
ale
wciąż ty.
Wciąż
ty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz