pod wódkę
zamówiłem śledzia
dzień
wolno schodził w dół
po drzewach
JESZCZE NIE WIECZÓR
ktoś powiedział
a może nawet
i zaśpiewał
dzień się zatrzymał
przetarł oczy
bo tego potrzebował
właśnie
zanim się po gałęziach
stoczy
i obok mnie
pod stołem zaśnie
patrzyłem
w roztańczone świece
wiedziały
ja już też po chwili
Wołodia, druhu
to ty przecież
twój głos jak stary
zdarty winyl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz