czwartek, 4 listopada 2021

ŹRÓDŁO

 zanurzasz się w aksamitną miękkość oczekiwań

jak w tamten zapamiętany z dzieciństwa fartuch 

bezrozumnymi oczami dziecka trafiasz

na pulsującą pamięć przypominającą kroki

których stukot powraca wyludnioną ulicą


ręka głodna dotyku sama jest dotykiem

zainfekowana odruchem cofania nie potrafi

odróżnić wyciągniętych przyjaznych dłoni

od tych niosących krzywdę i ból


zmęczony wędrówką  przysiadasz w cieniu

rozszczelnionej źródłem skały

a twoja pamięć i enigmatyczny dotyk stają się

kroplami sączącego się strumienia

w atramentowej nocy odciskasz ślad stóp

potem przytulasz się do popękanego kamienia 

tak jak twoja matka przytulała się do brzozy

biała naskalna kora otula siwymi włosami

ofiarowując ufność i spokój 


obraz matki towarzyszy ci w trudnych chwilach

ale nosisz w sobie przekonanie że życiodajnym

źródłem jest też każda mała i wielka ojczyzna

w których podatne na pęknięcia serca

hartowane są bliskością nieba

na orbitach własnego układu planet



Brak komentarzy: