nie dla nas niebo z numerem siedem
i zawieszona w nim tabliczka
z napisem koniec
to nie zmęczenie
raczej efekt tych kilku słów
na jakie się zdobyłem
gdy ciemność przywróciła mnie światu
zostaliśmy w szóstym niebie
na dłużej
nie dla nas niebo z numerem siedem
i zawieszona w nim tabliczka
z napisem koniec
to nie zmęczenie
raczej efekt tych kilku słów
na jakie się zdobyłem
gdy ciemność przywróciła mnie światu
zostaliśmy w szóstym niebie
na dłużej
na twarzy kropla
zaraz potem druga
deszcz już kolejne niesie
a ja się śmieję
nie chce mi się płakać
kocham tę durną jesień
bładzę bez mapy
bez kompasu
po zadymionym mocno śnie
przez mrok stumilowego lasu
przez siedem gór
przez siedem rzek
sny obiecały mi spotkanie
choć nie wiem z kim
choć nie wiem gdzie
nie pytam przeczuć
są jak kamień
nie pytam serca
no bo nie
chcę osiąść w jednej
z licznych bajek
tylko im wierzę
tylko im
na wyspie niezapominajek
nieważne gdzie
nieważne z kim
noc sieć zarzuca
w którą wpadam
celowo
jak niemądry ptak
a razem ze mną snów gromada
i dobrze nam tak
dobrze tak
Lubisz zapach papieru
Ja wiem
Chowasz listy pisane przed laty
Fotografie z pożółkłym tłem
Zasuszone gałązki i kwiaty
Wszystko to
Czas zatrzasnąć w szufladach
Wyjść z niewoli
Ciążących nam wspomnień
Damy radę
Ja wiem
Damy radę
Dokończymy zaczętą historię
Nie wyrosła mi broda, a szkoda,
widać taka już moja uroda.
Trudno, czekam więc zatem,
z przypisanym mi światem,
aż na gładkość pojawi się moda.
Dobrze byłoby mieć taką brodę,
na pogodę i na niepogodę,
co skutecznie przykryje
różne zmiany na szyi,
gdy już ciało przestało być młode
Może chociaż los odda mi włosy,
nastroszone jak hełm, pod niebiosy,
bym jak wielcy artyści
wizerunek swój ziścił
i się poczuł bogaty, choć bosy.
Co pozostało?
Niewiele,
ale też wiele zarazem.
Sieć pajączyny przerwanej,
ostatni wiersz
w kalendarzu.
Bo jakże trudno oswoić
milczenie
pustego krzesła,
gdy tylko ono zostaje
wśród ciszy,
jakże bolesnej.