pod wysrebrzonym księżycem
bielą się świeże nadzieje
odciskam ślad
cofam stopę
i śmieję się
znowu się śmieję
gapię się w ekran latarni
w puch biały
co właśnie osiadł
na dniu wczorajszym bezbarwnym
na smutkach
i na włosach
na drzewach
i na powiekach
duszy przez chwilę znów młodej
stoję i patrzę
i patrzę
i nie chce mi się odejść
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz