siedemnasty dzień stycznia
radość płocha i nagła
strzał ostatni i cisza
niezmącona przez diabła
wykrwawiony stos cegieł
Wisła wielką łzą spływa
w Robinsonów warszawskich
cień nadziei odżywa
siedemnasty dzień stycznia
Dniepr tym razem
też łzawy
a w jego smutnym lustrze
echo tamtej Warszawy
krzyk radości gdy w gruzach
dostrzegasz żywą rękę
i znów spojrzenie w górę
z niemocą
z gniewem
z lękiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz