Wśród tamtych kłosów
w tamtym życiu
niby leniwie niby sennie
przysiadłaś obok
bardzo obok
i wrosłaś we mnie
i już nie byłem potem sobą
i wszystko jakieś inne było
słońcem dojrzało tamto słowo
i zakwieciło
Wymodliły mnie akacje
wyśpiewały drzewa
pochylony stary kasztan
wciąż coś dla mnie śpiewa
To nic, że już nadeszła jesień,
że rdzą pokryła świeżą zieleń,
ważne, że wciąż tak samo chce się,
że tego chcenia ciągle wiele.
Zanurz w nią kartkę, niczym sito,
przecedź co sypkie i co liche,
z dna podnieś słowo nierozmyte.
Pełnym powitaj je kielichem.
A rzeka płynie, płynie, płynie...
jak z fotografii, jak z obrazka,
w liściastej złotej pelerynie,
gdzie tyle słońca, tyle światła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz