niedziela, 7 czerwca 2009

COBY (zebrane)

Znasz bajkę o Coobusie? To taki anioł, który miał aspiracje zostać archaniołem. Ale piórka już nie te, mocno wylniałe. co najwyżej mógł robić karierę w okolicy, więc starał sie jak mógł. trafił akurat tu. plastikowe panienki, różowe bluzeczki, kolczyki w pępku, ble, ble ble... szedł przez park , pełen plastikowej zieleni i szeptał: co ja tutaj robię, moja planeta, pełna życiodajnego tlenu jest gdzie indziej. aż nagle usłyszał głos, ludzki głos. zaniemówił. to płakała dziewczyna. podszedł i pogłaskał po głowie. uśmiechnęła się, przynajmniej tak mu sie wydawało. odczuł troszkę ciepła w serduszku, anielskim zresztą. a gdy chciał odejść usłyszał ciche, a może bardzo krzykliwe: nie zostawiaj mnie tu samej. przeraził się. sam by też tu nie chciał zostać. nie miał co jej dać, dał cukierka. i wtedy usłyszał w pobliżu jeszcze inne ludzkie głosy. a więc jednak było życie, byli tu ludzie, wśród tego plastiku, wśród plakatów Dody, Mandaryny i Davida Backhama. poczuł nawet zapach świeżej zieleni, choć może to było tylko złudzenie. Znalazł chatkę na skraju i został. boże, co za jazda, sam jeden w pustej chatce, nikt go nie odwiedzał, tylko ta dziewczyna... fakt, że ją zaprosił. jak w leśniczówce. Coby poczuł się nawet szczęśliwy. cukierków miał dużo, mógł rozdawać garściami. tylko, ze dziewczyna nie uwierzyła w jego anielskie skrzydła i zapytała: kim jesteś, Coby. wykręcał się migał, lecz cierpliwie pytała. zdobył się na odpowiedź, i przestał być tajemnicą. i już nie był Cobym.
/515 dni temu/
***


Tak, to dobre pytanie... czy anioły zapadają w sen zimowy? Cobiemu śniło się raz, że jest Aniołem. Nie zwyczajnym, raczej takim superaniołem, umięśnionym jak macho od tego machania skrzydłami, z pedalskimi blond włoskami. Taki słodziuchny chłoptaś z piórkami. Raźno wzbił się w górę i poszybował pełen zapału ponad światem. Tak, to było właśnie w Sylwestrową noc, pomyślał, że z góry ludzka radość wygląda pięknie i kolorowo. Szczęśliwego Nowego... krzyczał radosnym głosem i zaglądał do okien. Hossanna, Alleluja... Ale szybko stracił zapał i entuzjazm. Zamiast ludzkiej radości, zobaczył smutek, śmierć, łzy i choroby. Kilka osób uparło się, że w tę szampańską noc muszą się upić i poszaleć. Prześnić, zaczarować, oszukać rzeczywistość, choć przez tę jedną noc w życiu. I chwała im za ten akt desperacji. Reszta nie wykrzesała z siebie tyle entuzjazmu, nie potrafiła. Kamienne twarze, pełne troski o dzień jutrzejszy, stalowe oczy pełne smutku i bólu. Samotne kobiety, zdradzane żony, zaniepokojone matki... Coby szybował coraz niżej, niżej, aż w pewnej chwili poderwał się szaleńczo w górę, bo wydawało mu się przez moment, że w ten sposób podrywa nadzieje do lotu. Tak uczynił, choć sam w to niezbyt wierzył. Ale pragnął coś uczynić, cokolwiek...
A gdy się obudził, język miał suchy jak kołek i bolały go rzęsy. Przeholowałeś moczymordo, pomyślał. Kac był na tyle silny, że już nigdy nie będzie Aniołem. Tak postanowił.
/524 dni temu/
***


Ej, Coby, musisz się jeszcze uczyć bycia aniołem. jeśli polecisz za wysoko, jeśli osmalisz piórka, możesz także poparzyć innych, i niewinnych. cukierki, Coby, to za mało.
nakrzyczałeś na dziewczynę, bo ubzdurało ci się, że głos jej zwiastował katastrofę, ale to tylko ty bujasz w obłokach i odbierasz wszystko inaczej. jej serce miało prawo do krzyku. jeśli potrafisz, powiedz przepraszam. jeśli nie potrafisz, przenieś się do innej bajki. gdzie dawno, dawno temu... za górami... a tak naprawdę wczoraj, i tuż za rogiem... ej Coby, Coby... wiem, to już jest twoja bajka.
/515 dni temu/

***


Czasem nad ziemią przechodzą nawałnice, trąby powietrzne, to gdzieś w niebiosach stado aniołów toczy zażarty spór i gestykuluje skrzydłami.

Wezwała Rada Cobiego. Archanioł zabrał głos: tracisz orientację, Coby, do niedawna nawet nie bardzo wiedziałeś, czy jesteś aniołem, czy to ci się tylko śni. Wyjaśniliśmy, prawda? Pamiętasz, niedawno pewien polityk myślał że ma skrzydła tak duże, jak u anioła, a my ostrzegaliśmy: kaczka, która traci orientację, ląduje dupą. No i widziałeś. Teraz tobie mówimy, Coby, tracisz orientację. Wyrzekłeś się Tego Co Nad Nami, sam zdecydowałeś być dla siebie Wielkim Demiurgiem, wziąłeś swój los we własne ręce. Wybaczyliśmy ci, nie strąciliśmy cię w otchłań piekielną tylko dlatego, że daliśmy ci szansę, bo nikogo nigdy nie skrzywdziłeś, bo miałeś iść między ludzi i im pomagać. Gasić, a nie wzniecać pożary, łagodzić a nie rozdrażniać... czy to wszystko nie wymyka ci się z rąk? Jeśli coś poszło nie tak, wycisz to, uspokój. Inaczej... zobacz, to jest miecz Archanioła. Oj Coby, Coby, czego ty chcesz, znowu rzeczy niemożliwych...
***


Wezwała Rada Cobiego. Rada była mądra i kochana, anielskie serca, anielska cierpliwość. Archanioł rzekł : nie jesteś już Coby aniołem, nie zdałeś egzaminu. Sztuka latania, to najtrudniejsza ze sztuk. Nie musimy cię strącać w otchłań piekielną, proponujemy twój pomysł jako wyjście z sytuacji, uznajemy, ze to wszystko, to był tylko sen. Idź Coby własną drogą, tylko nie udław się tą wolnością, nie upij się od razu, nie wpadnij w ręce sprzedajnych kobiet. No pomyśl , co zrobisz z tą wolnością. I zrozum nas dobrze.
Rada Aniołów była mądra i kochana. Coby pomyślał, że może dlatego kiedyś, w poprzednim wcieleniu nas wszystkich, ktoś chciał stworzyć raj na ziemi i nazwał go Kraj Rad.

/512 dni temu/
***


Zrozum nas dobrze... Coby wyjął mądre księgi i szukał. Znalazł słowo upij, znalazł pojęcie sprzedajne kobiety, w różnych jego wersjach, potem błądził długo wokół słowa wolność, dalej nie wie co to znaczy.
Hej, przyjaciele, czy istnieje prawdziwa wolność, czy ktoś ją zna? Rączki w górę, proszę.

/512 dni temu/
***




Coby, tyle osób, zawiedzionych i zagubionych, potrzebuje porady, jak sobie radzić z tym życiem. Poradź coś, zawsze wydaje ci się, że jesteś mądrzejszy od innych. Znasz jakieś życiowe reguły? Te na tej kartce to już wszystko? Dwa zdania? I to ma być życiowy przewodnik... popatrzmy... reguła pierwsza i jedyna: życie nie zna żadnych reguł. I to wszystko? oj, Coby, Coby, zawsze nam niewyraźnie wyglądałeś, ale nosa to potrafisz do góry zadzierać. Jakbyś zaglądał w kolorowe tygodniki kobiece, to byś wiedział jak żyć, tam jest dużo reguł.
/479 dni temu/
***



Wtuliła się w ramię Cobyego i szepnęła: -Zabierz mnie dziś do nieba. Beznamiętnym głosem, bez wyczucia chwili, odpowiedział: nie ma takiego rejsu. - To może chociaż bliżej nieba. - Na poddasze? -No trudno, niech będzie na poddasze... zgodziła się bez chęci dalszej walki. Więc wziął ją za rękę i poprowadził po schodach. Chłodno i spokojnie usunął zalegające graty, a potem kochali się już wcale nie tak chłodno. i nie tak znów wcale beznamiętnie. A gdy świat się już zawalił, gdy powoli odzyskiwała utracony oddech, pomyślała, że Coby znów ją zabrał w daleką podróż, że jednak była bliżej nieba, że nawet dotknęła gwiazd.
/488 dni temu/
***



Coby spotkał znajomego, na myjni. Nie uwierzycie, znajomy przyprowadził tam ... słonia, którego akurat pucowało szczotami czterech pracowników. - Piękny...- wyrwało się Cobyemu. Znajomy ucieszył się. - Naprawdę piękny? To dobrze, to bardzo ważne. Widzisz, poznałem kobietę, zrobię wszystko, by ją zdobyć. Powiedziała, że oczekuje ode mnie czegoś czystego, pięknego i wielkiego. Jak sądzisz - spytał niepewnie i wskazał na słonia - czy jak jej to oferuję, będzie moja?
Coby pokiwał głową z uznaniem. Będzie. Chociaż... kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa, czasem mężczyznom trudno przychodzi je zrozumieć.
/498 dni temu/
***



Ulicą szły dzieci, parami, trzymając się za rączki i śpiewając. Piękne, jak zabawki na choince. Coby podbiegł i poszedł razem z nimi. ciągle jeszcze czuł się dzieckiem. Wtedy podszedł do niego starzec i odciągnął go na bok. -Dlaczego, lubię dzieci, lubię śpiewać -zasmucił się Coby. Starzec uśmiechnął się smutno - nie możesz, ludzie tego nie rozumieją, wezmą cię za zboczeńca, za pedofila, pobiją i zamkną. Coby nie dowierzał. - a jesli podejdę do tamtej ładnej dziewczyny i uśmiechnę się? Czy to mi wolno? Starzec pokręcił głową - Nie radzę, może to uznane za molestowanie. -ale kiedyś można było? oj, Coby, Coby, musisz sie życia uczyć na nowo. Świat już nie jest ten sam, ludzie są dziś inni, nagrywają się wzajemnie i opluwają, nie kryją się ze świństwami. Nie są tacy jak ty. Pośpiewaj sobie w domu, pouśmiechaj się do lustra, to jeszcze wolno. albo wróć na swoją planetę, tu zginiesz...
/510 dni temu/
***



Coby czeka na wiosnę. Nawet tego nie zauważył, tylko Agnieszka... znowu przyszła w nocy, i weszła w jego sen, jak do własnego domu. Bo to był jej dom. Brakowało mu tego uśmiechu, więc przyjął go jak kwiaty. Nakryła dłonią senne powieki, tak jak zawsze. - Jak tam na górze? - zapytał, wskazując sufit. Nawet się zdziwiła, chyba szczerze. - Ja i niebo, coś ty wymyślił głuptasie. Czyli gdzie - wystraszył się, ale wspólny śmiech rozładował sytuację. - A co u ciebie Coby. Czy to co widzę, to sen zimowy? Gdzie twoja słynna radość życia. Czekasz na wiosnę? Zawsze wiedziała. - A Twoja radość życia po życiu, Agnieszko... i od razu wystraszył się niesmacznej riposty. - Nie ma tego złego, mogę przynajmniej odwiedzać cię w snach. Wiesz, że to polubiłam? _ Powiedz mi Agnieszko, napisałaś tam jakiś wiersz? Po raz pierwszy w jej oku zobaczył łzę. Nie przejmuj się Agnieszko, ja tu na ziemi doglądam Twoich wierszy, trzymam je w pudełku po cukierkach, wraz ze swoimi. Nawet wymieszały się z cukierkami.

Gdybym umiała się zatoczyć
jak pijak, co pod auto wlazł,
zabłądzić, zemdleć, zamknąć oczy,
zapomnieć tamten brzeg i las...

Gdybym umiała, choćby w kinie,
gdy serce nagły przetnie ból,
pomyśleć sobie: "Nic to, minie...
Przed nami jeszcze tyle ról"...
/513 dni temu/
***



Brak komentarzy: