czwartek, 21 czerwca 2018

przebiśniegi


ona ma już prawie siedem lat
czuje się dorosła i potrzebna
potrafi zrobić zupę mleczną nie boi się ciemności
zakrada się po jabłka do sąsiada
którego oczy przyklejone w takich chwilach do szyby
są dobre i zawsze takie smutne
chciałaby dużo jeść i szybciej urosnąć
wykradzione owoce muszą na razie wystarczyć
potrzebuje więcej sił by zaopiekować się braciszkiem
w czasie gdy ciało matki
przechodzi codzienny cykl umierania
podparty bolesną rutyną
            nie umieraj tak często mamo

           
ona boi się przekrwionych oczu wujka
jego złego dotyku i kwaśnego oddechu
pięści która ucisza płacz Karolka
a te sińce na jej plecach o które pytają w szkole
nie powie prawdy bo i mamę zabolą a tego by nie chciała
wujek też umiera co dzień ale nie w ciszy tylko z krzykiem
moczy pościel budzi się z przekleństwem
modlitwa o jego prawdziwą śmierć nie zostaje wysłuchana
podobnie jak wszystkie inne modlitwy
            nie pij więcej mamo


ona czyta płacz Karolka jak lekcje z elementarza
jest zdolnym samoukiem
samodzielnie przyswaja pojedyncze litery życiowego alfabetu
przynosi dla matki piwo ukradzione w sklepie
za grymas uśmiechu przetrawionego z alkoholem
za tak rzadką czułość dorosłej ręki na swojej głowie
za nieokreśloną wizję rozsłonecznionego jutra
gdy razem z bratem przebiją się kiedyś
przez skorupę lodu
            kocham cię mamo


Brak komentarzy: