ona ma już prawie siedem lat
czuje się dorosła i potrzebna
potrafi zrobić zupę mleczną
nie boi się ciemności
zakrada się po jabłka do
sąsiada
którego oczy przyklejone w
takich chwilach do szyby
są dobre i zawsze takie smutne
chciałaby dużo jeść i
szybciej urosnąć
wykradzione owoce muszą na razie
wystarczyć
potrzebuje więcej sił by
zaopiekować się braciszkiem
w czasie gdy ciało matki
przechodzi codzienny cykl
umierania
podparty bolesną rutyną
nie umieraj tak często mamo
ona boi się przekrwionych oczu
wujka
jego złego dotyku i kwaśnego
oddechu
pięści która ucisza płacz
Karolka
a te sińce na jej plecach o
które pytają w szkole
nie powie prawdy bo i mamę
zabolą a tego by nie chciała
wujek też umiera co dzień ale
nie w ciszy tylko z krzykiem
moczy pościel budzi się z
przekleństwem
modlitwa o jego prawdziwą śmierć
nie zostaje wysłuchana
podobnie jak wszystkie inne
modlitwy
nie pij więcej mamo
ona czyta płacz Karolka jak
lekcje z elementarza
jest zdolnym samoukiem
samodzielnie przyswaja pojedyncze
litery życiowego alfabetu
przynosi dla matki piwo
ukradzione w sklepie
za grymas uśmiechu
przetrawionego z alkoholem
za tak rzadką czułość
dorosłej ręki na swojej głowie
za nieokreśloną wizję
rozsłonecznionego jutra
gdy razem z bratem przebiją się
kiedyś
przez skorupę lodu
kocham cię mamo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz