nocą
na macewach osiadają gwiazdy
osuwają
się po skórze szarej ściany
której
serce pękło na pół
kamienie
nie boją się śmierci
ich
pamięć zadziwia
spokój
też
jeśli
wierzyć tym
których
wypalone oczy niejedno widziały
dla
kamieni to normalne
że
człowiek pochyla przed nimi głowę
Ściana
Płaczu na czerniawskim cmentarzu
coraz
rzadziej ogląda łzy
sama
też już nie płacze
płaczą
pobliskie wierzby
człowiek
zwykł tylko poruszać ustami
kamienne
płyty
to
jego najtrwalsza pamięć
gdy
znowu tu zejdę z Góry Trzech Krzyży
po
chłodny dotyk lasu
w
którym pomiędzy bukami wyrastają stele
zabiorę
ze sobą ten wiersz
modlitwy
wydają się bardziej łatwopalne
powracają
na ziemię z osmalonymi skrzydłami
nazbyt
często oznaczone adnotacją
adresat
nieznany
złożoną
kartkę wetknę w szczelinę
zostawię
ją gwiazdom
na
ich nocny dyżur
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz