Pomiędzy snem a spełnieniem
piaskownica, podwórko i trzepak,
stara brama, a za nią ulica,
która kiedyś zdawała się ślepa.
Pomiędzy nocą i nocą
rozciągnięte w niedosyt czekanie,
trzy posiłki, dwie kawy, papieros,
dzień powoli schodzący po ścianie.
Pomiędzy chwilą i chwilą
niepotrzebny jest dach, ani ściany
mamy ławkę parkową, bulwary,
miękkość traw, wygniatanych plecami.
Pomiędzy dłonią i dłonią
niby wszystko, a ciągle wciąż mało.
Właśnie wczoraj to COŚ się zjawiło
Poprosiło o nocleg. Zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz