czwartek, 25 kwietnia 2019

DROGA


Szedłem. Z wiarą, bez wiary, z lękiem i bez lęku,
na chrzcie imię mi dano, kopnięto na drogę,
zalecono bezpieczne mijanie  zakrętów
i szacunek przydrożnym kapliczkom ubogim.

Idąc między kwiatami stawałem się kwiatem,
grupkę dzieci mijając, znowu dzieckiem byłem,
a gdy ptaki frunęły z poszumem skrzydlatym,
jednym z nich się wznosiłem w prostocie zawiłej.

A przecież wiem, że nigdy dzieckiem nie powrócę,
daleko mi do ptaka, czy magnolii białej,
to tylko głupie serce tak radośnie tłucze,
i tylko harda dusza przestaje być skałą.

Idąc przez własne życie, szedłem też przez twoje,
tylko krok mi się mylił z przejęcia i obaw.
Ale zawsze wiedziałem, że tylko we dwoje.
dojść możemy do celu, nim skończy się droga.

czwartek, 18 kwietnia 2019

***

moje serce
jesienne
twoje w pełni wiosny
rozdziela nas
horyzont
lipiec
i czereśnie

cofnę się
potykając o zdziwione sosny
spotkajmy się po drodze

najlepiej

we wrześniu


sobota, 13 kwietnia 2019

wczorajsze wyspy


wyczarowuję własną jesień
tańczącą niczym liściaste suknie panien
na moście który na stałe przykleił się do moich stóp

wydaje się że zasypiam
albo że po raz pierwszy budzę się naprawdę
że czas mierzony inną  już miarą
kurczy się jak wirująca czarna dziura

starość jak matka przysiada u wezgłowia
nowe prawdy wzbogaca starymi bajkami
pomija morały unika słowa jutro
dzikość róż osadza w żywopłotach

dobrze było mieć kiedyś Stumilowy Las
i nawet jeśli dziś nie odnajduję do niego drogi
on wciąż pamięta drogę do mnie

dobrze było na niewielkiej asteroidzie
oglądać kilkanaście razy na dobę zachód słońca 
uczyć się od lisa prawd o oswajaniu
które różę jedną z miliona
potrafi zmienić w tę jedyną

dobrze było znać adres Nibylandii
druga gwiazda na prawo potem prosto
aż do rana
chyba tak to było

chyba tak


***



Nie zasnę. Tak bardzo wrósł we mnie
liść dębu, wklejony w parapet.
Ma twoje wczorajsze spojrzenie.
Wydrapię mu oczy,
wydrapię.

A teraz się odbił od szyby,
bo wiatr go z uporem wymiata,
szeleści chichotem
złośliwym.

Niech spada.
Nie boi się latać.



na dnie popiołu



dzisiaj umarłeś
mój Harry
dla tego
który cię spalił

nie wiedząc
że ostatecznie
umacnia życie
wieczne





***


dziś cierpi
zepchnięte
wdeptane
oplute
w poczuciu niemocy
bezbronne
i nagie


lecz już się podnosi
na gruzach
na piachach
bo siła
bo wiara
bo moc
bo odwaga