Nie zasnę. Tak bardzo wrósł we mnie
liść dębu, wklejony w parapet.
Ma twoje wczorajsze spojrzenie.
Wydrapię mu oczy,
wydrapię.
A teraz się odbił od szyby,
bo wiatr go z uporem wymiata,
szeleści chichotem
złośliwym.
Niech spada.
Nie boi się latać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz