wypatruje
napisu, o którym wie, że kiedyś się pojawi.
nie
na ścianie, tylko na suficie, o piątej nad ranem.
pojawi
się, to pewne. nie potrzebna tu żadna uczta,
która
i tak pewnie okazałaby się stypą. jemu wystarczy
samo
oczekiwanie i wiara, że te trzy słowa powrócą
tajemnicą,
od wieków będącą pokarmem dla niedoskonałych
ludzkich
umysłów i że odnajdzie ich pierwotne znaczenie.
nie
to, wykłute na skórze, ciążące sinym piętnem od lat.
mane tekel fares
nad
tym napisem pochylały się najtęższe umysły.
on
nie musiał się pochylać, został rzucony na
strzaskane
wcześniej kolana. drewnianym pałkom
łatwiej
przyszło kruszyć osłabione głodem kości,
bo
bezradni i zmęczeni bogowie poodwracali
w
momencie kaźni głowy. wydawało mu się, że
dostrzega
ich spojrzenie, że nawet rozumie,
dlaczego
coraz częściej ustępują przed dominacją
ludzkiego
gatunku, który sami stworzyli, nieświadomi
późniejszych
skutków. a teraz patrząc na cyfry,
wytatuowane
na żywej ludzkiej skórze, zapewne
wmawiali
sobie, że siny numer znaczy to,
co
sami chcieliby głosić napisem na ścianie,
gdyby
odzyskali władzę nad światem. ale nie znaczył.
dla
człowieka powalonego, gapiącego się w niebo,
cyfry
te znaczyły coś zupełnie innego.
pojmano
ponumerowano unicestwiono
tego
numeru nikomu i niczemu nie udało się później
wybielić.
nie był też żadną przepowiednią, tylko
wyrokiem.
teraz już nieważne, czy z udziałem, czy też
bez
udziału setki bogów, wymyślonych przez człowieka
po
to, żeby w trudnych chwilach podtrzymywali nadzieję.
mógłby
dziś powiedzieć było, minęło. ale nie minęło.
wkrótce
trzyczłonowy napis powinien pojawić się
ponownie,
tym razem sklejony z liter, nie z cyfr.
jest
już do tego przygotowany. wypatruje na suficie
słów,
które wyobraźnia ludzka od wieków ubiera
w
lniany, siermiężny całun wyobrażeń.
policzono
zważono rozliczono
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz