czwartek, 30 lipca 2020
poniedziałek, 20 lipca 2020
Trzecie pianie kura
Noc.
Plecy okien powiewają bielą.
Falują
koszulami, które szarpie wiatr.
Przewidziało
mi się pierwsze pianie kura,
na
pewno mi się przewidziało.
Trójwymiarowa
pamięć nieznanego
jeszcze
nie domknęła drzwi.
Wracam,
po samo choćby wracanie,
ciemność
nie zamierza niczego ułatwiać.
Utrudnia,
kpi, wyśmiewa.
Nawet
gdyby to było drugie pianie kura...
Wchodzę
po samego siebie. Czuję
jak mnie trącasz.
Wyciszam
chrapliwą reakcję na nieznane prawdy,
przekręcam
się na drugi bok, a może już na piąty,
na
inną ulicę, inną międzygwiezdną przestrzeń,
inny
centymetr cierpliwej pościeli. Śpię i nie śpię.
Budzę
się i nie budzę. Słucham i nie słucham.
Lubię
ten lot na motylich skrzydłach, oswoiłem
obcość
ścian, zgniatających mnie w imadle.
Bać
się będę dopiero po powrocie.
Też
tylko przez chwilę. Przebudzenie utlenia
senne
koszmary. Satynowy poranek z nutką ironii
podpowiada,
że kiedyś moje sny gotowały się
w
erotycznym garnku, którego wrzątek zostawiał
wilgotne
ślady na pościeli. W innych już podróżach.
W
poprzednim życiu.
Więc
gdyby nawet trzecie pianie...
jeszcze
nie pora zawracać.
Wiem więcej
znów nieopatrznie podsłuchałem
rozmowę serca z rozumem
sinusoida krzyku emocji wyciszenia
brak pokory to akurat serce
pozorny spokój to milczenie
sędzia z boku dla którego
wszystko tak proste i oczywiste
jak na złość
to znowu ja
nie powinienem się wtrącać
wiem
ale tak to już ze mną jest
w tematach życiowych prawd i wyborów
zawsze wiem więcej
udzielam innym porad jak żyć
i jak postępować
bo to takie oczywiste
gdy serce nie moje
i rozum
też nie mój
rozmowę serca z rozumem
sinusoida krzyku emocji wyciszenia
brak pokory to akurat serce
pozorny spokój to milczenie
sędzia z boku dla którego
wszystko tak proste i oczywiste
jak na złość
to znowu ja
nie powinienem się wtrącać
wiem
ale tak to już ze mną jest
w tematach życiowych prawd i wyborów
zawsze wiem więcej
udzielam innym porad jak żyć
i jak postępować
bo to takie oczywiste
gdy serce nie moje
i rozum
też nie mój
poniedziałek, 6 lipca 2020
* * *
gładki sufit
bez fal i przewidzeń
głodna pościel
co ślinę przełyka
ten sam rajd po raz setny
donikąd
cichy powrót
przekleństwa też ciche
pytam po co...
ty mówisz po wieczność
nie rozumiem
i nie chcę zrozumieć
chcę żyć krótko
to jedno co umiem
chcę się taplać w kałużach
jak dziecko
bez fal i przewidzeń
głodna pościel
co ślinę przełyka
ten sam rajd po raz setny
donikąd
cichy powrót
przekleństwa też ciche
pytam po co...
ty mówisz po wieczność
nie rozumiem
i nie chcę zrozumieć
chcę żyć krótko
to jedno co umiem
chcę się taplać w kałużach
jak dziecko
Subskrybuj:
Posty (Atom)