poniedziałek, 20 lipca 2020

Trzecie pianie kura



Noc. Plecy okien powiewają bielą.
Falują koszulami, które szarpie wiatr.
Przewidziało mi się pierwsze pianie kura,
na pewno mi się przewidziało.

Trójwymiarowa pamięć nieznanego
jeszcze nie domknęła drzwi.
Wracam, po samo choćby wracanie,
ciemność nie zamierza niczego ułatwiać.
Utrudnia, kpi, wyśmiewa.

Nawet gdyby to było drugie pianie kura...
Wchodzę po samego siebie. Czuję jak mnie trącasz.
Wyciszam chrapliwą reakcję na nieznane prawdy,
przekręcam się na drugi bok, a może już na piąty,
na inną ulicę, inną międzygwiezdną przestrzeń,
inny centymetr cierpliwej pościeli. Śpię i nie śpię.
Budzę się i nie budzę. Słucham i nie słucham.
Lubię ten lot na motylich skrzydłach, oswoiłem
obcość ścian, zgniatających mnie w imadle.

Bać się będę dopiero po powrocie.
Też tylko przez chwilę. Przebudzenie utlenia
senne koszmary. Satynowy poranek z nutką ironii
podpowiada, że kiedyś moje sny gotowały się
w erotycznym garnku, którego wrzątek zostawiał
wilgotne ślady na pościeli. W innych już podróżach.
W poprzednim życiu.

Więc gdyby nawet trzecie pianie...
jeszcze nie pora zawracać.



Wiem więcej

znów nieopatrznie podsłuchałem
rozmowę serca z rozumem
sinusoida krzyku emocji wyciszenia
brak pokory to akurat serce
pozorny spokój to milczenie
sędzia z boku  dla którego
wszystko tak proste i oczywiste
jak na złość
to znowu ja

nie powinienem się wtrącać
wiem
ale tak to już ze mną jest
w tematach życiowych prawd i wyborów
zawsze wiem więcej
udzielam innym porad jak żyć
i jak postępować

bo to takie oczywiste
gdy serce nie moje
i rozum
też nie mój


poniedziałek, 6 lipca 2020

* * *

gładki sufit
bez fal i przewidzeń
głodna pościel
co ślinę przełyka
ten sam rajd po raz setny
donikąd
cichy powrót
przekleństwa też ciche



pytam po co...
ty mówisz po wieczność
nie rozumiem
i nie chcę zrozumieć
chcę żyć krótko
to jedno co umiem
chcę się taplać w kałużach
jak dziecko