wiele spojrzeń przed nami
i wiele niespojrzeń
pod jabłonią ogrodu
dobrego i złego
przysiadam na gałęzi
ptasim drżeniem tańczę
śnię zanim jeszcze zasnę
budzę się nie budząc
wciąż się łudzę
że cisza skrapla się nutami
z których gniazda wijemy
w odruchu przetrwania
chwila w której odfrunę
i ta gdy tam wrócę
połączy cichy skowyt
cienką nutą tkany
twoje oczy zachłanne
wsparte siłą zaklęć
suną palce ku szczytom
a szczyty ku palcom
dotknij tak
jak powinien dotykać mężczyzna
nie ucieknę
nie strącę
może tylko zadrżę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz