Nie zaśpiewam ci już, mój kochany,
wyśpiewałam, co miałam wyśpiewać,
wysłuchały balkony i drzewa,
wysłuchały latarnie i bramy.
Lecz gdy zechcesz mnie ściągnąć myślami,
pewnie przyjdę bezwolna jak robot,
silną wolę zostawię za sobą,
siądę cicho na ławce pod drzwiami.
A piosenkę zawieszę na drzewie,
lub zostawię na kartce pod oknem.
Jeśli nawet na deszczu przemoknie,
nic strasznego nie stanie się pewnie,
byle tylko przetrwała w piosence
tamta prawda o moście spalonym.
I że dłoń wysunęła się z dłoni,
zostawiając odciski, nic więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz