poniedziałek, 10 maja 2021

Piękni i szpetni

 nie wiem co wypiłem i ile

drzwi przekoziołkowały przez okno

podłoga stała się sufitem krzesła wysokimi stołkami


zostań ze mną

zaraz przyjdzie Salvador Dali

wbije ostre spojrzenie aż po inkrustowaną rękojeść

dopełni lodowatym no me toques los cojones

nie uciekaj na jego widok


tuż po nim Charles Bukowski

ćma barowa o szklanej duszy wypełnionej mętnym piwem

południe powitało go w zanieczyszczonej pościeli

obok nagiej kobiety bez imienia i przyszłości

nie zdziw się gdy zamiast cześć

powie ci wyjerdalaj


Henry Miller do rzeźbionej szklanki

z wysokoprocentowym życiem dorzuca kilka kostek lodu

będzie dla ciebie  zapowiedzią że każdy kolejny transport

przywiezie ładunek twarzy bardziej okrutnych niż poprzedni

zakłóci podstawy wiary


ale stój

zaczekaj jeszcze


Allen Ginsberg to skowyt

przenoszony echem w kolejne pokolenia niepokornych

a poddany aborcji list Mrożka do Tyrmanda

miałby szanse zasiąść w panteonie pięknych i szpetnych

gdyby dane mu było ujrzeć światło dzienne



jeszcze Hłasko Wojaczek Himilsbach

a z nimi szpetni czterdziestoletni

strażnicy ogrodu w którym wydziczałe piękno

rozkwita samosiejką


*


Orfeuszu

to nie ogród to Hades

ty też już przerwij poszukiwania

jej twarz zapleciona smużkami nikotyny

to taka sama złuda jak inne twarze

które wyczarowujemy zapalając papierosa

o piątej nad ranem


Brak komentarzy: