poniedziałek, 28 czerwca 2021

PRZEBUDZENIE

 

pokochałem co kochać się dało

kosmyk włosów targany w powiewie

cztery piegi i grymas nieśmiały

jedną zmarszczkę

o której nic nie wiesz


pokochałem ten ruch

gdy spod włosów

wyłoniła się szyja z ukrycia

lubię brnąć przez jej biel

odurzony

balsamicznym zapachem życia


pokochałem dziewczęcą wstydliwość

kiedy księżyc podświetlał ją nocą

tiulem srebrnej poświaty przykrywał

jak sierotę bezbronną i bosą


pokochałem spojrzenie namiętne

kątem oka rzucane z ukosa

przezroczystą skrzydlatą sukienkę

wiatr majowy co osiadł we włosach


zatracony bezbronny szalony.

zagubiony w rewirach nieznanych

pokochałem to wszystko bez planów


zaślepiony

bezbronny

pijany


*


wystraszony rachunkiem za życie

z lękiem serca że zbyt mocno bije

już nie kocham

nie tonę

nie spadam

nie oddycham

nie myślę


nie żyję






Brak komentarzy: