pokochałem co kochać się dało
kosmyk włosów targany w powiewie
cztery piegi i grymas nieśmiały
jedną zmarszczkę
o której nic nie wiesz
pokochałem ten ruch
gdy spod włosów
wyłoniła się szyja z ukrycia
lubię brnąć przez jej biel
odurzony
balsamicznym zapachem życia
pokochałem dziewczęcą wstydliwość
kiedy księżyc podświetlał ją nocą
tiulem srebrnej poświaty przykrywał
jak sierotę bezbronną i bosą
pokochałem spojrzenie namiętne
kątem oka rzucane z ukosa
przezroczystą skrzydlatą sukienkę
wiatr majowy co osiadł we włosach
zatracony bezbronny szalony.
zagubiony w rewirach nieznanych
pokochałem to wszystko bez planów
zaślepiony
bezbronny
pijany
*
wystraszony rachunkiem za życie
z lękiem serca że zbyt mocno bije
już nie kocham
nie tonę
nie spadam
nie oddycham
nie myślę
nie żyję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz