czwartek, 21 października 2021

Jesienny

 

to nie ja przeglądam się w kałuży

to ona moimi oczami

przegląda się we mnie


poznaję opadającą powiekę

i piwny kolor zwątpienia

zadomowiony przez zasiedzenie

ze statusem niewyleczalnej gradówki


poznaję dłoń która dotyka powiek

to wciąż moja dłoń

tylko skóra jakby już inna

bardziej pomarszczona

wysuszona jak listopad

po którym stąpam


pośród liści sam jestem liściem

może to normalne

może nie

na pewno półwytrawne

z wyczuwalną nutą dojrzałego grona


a to kolorowe

na poduszce

pod głową

to sny

ich szelest wciąż jeszcze lipcowy





Brak komentarzy: