pamiętasz...
zwykły dzień lipcowy
perlistośc traw
pod bosą stopą
skrzydła wolności
gdzieś wysoko
mew rozszalałych
dziki skowyt
fala prócz stóp
obmyła duszę
i inny już
ruszyłeś w drogę
poczułeś nagle
- nic nie muszę
wmówiłeś sobie
- wszystko mogę
*
to
o czym marzysz nieraz
skrycie
raz jest daleko
a raz bliżej
jak trawa
która stopy liże
w żmudnej wędrówce
poprzez życie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz