za sześcioma
strunami
za siedmioma nutami
żyłem
byłem
śmiałem się
płakałem
nie bajka to
nie sen
to muzyka
za sześcioma
strunami
za siedmioma nutami
żyłem
byłem
śmiałem się
płakałem
nie bajka to
nie sen
to muzyka
magnolie lada dzień wystrzelą z hukiem
morsy wychylają spod wody zaplecione nad głową ręce
w asyście strażackich syren skrzą się wypalane trawy
śmiech dzieci na przydomowych placach zabaw dopełnia
radość uwolnionych ze smyczy psów
pierwsze bazie zwiastują rychły czas dzielenia się jajkiem
na ulicach coraz więcej ludzi
stop
jeszcze raz
wiosna dwa tysiące dwadzieścia dwa
w Buczy trawy wypalają się od pocisków
razem z domami zwierzętami i ludźmi
morsy nie wynurzają się z wody tylko ze schronów
podniesione ręce nie ratują im życia choć powinny
na ulicach coraz więcej trupów
w Charkowie śnieżne płatki opadają wraz z pyłem i sadzą
ale nic bielszego tu już się nie przydarzy
wiadra ze śniegiem to w schronach szansa na przeżycie
napełnione metalowe kubki zawiesza się nad świecą
dzielenie się jajkiem nie obiecuje w tym roku spełnienia życzeń
w Medyce ważniejsze jest dzielenie się chlebem
małe dzieci w poczuciu wspólnoty serc ratują życie pluszakom
wystające spod kurtek kobiet głowy czworonogów
to dla odmiany wspólnota bezradności i strachu
w bezpiecznym Przemyślu na sygnał przejeżdżającej karetki
pięciolatek chwyta małą siostrzyczkę i zbiega do piwnicy
nakrywa ją własnym ciałem
w Mariupolu wiosna osiada na śniegu czerwienią
magnoliom tym razem nic do tego
gdy zawodzą modlitwy i nadzieja
dzieci z przysypanego gruzowiskiem teatru
uczą się od matek wulgarnych słów
ruskij wojennyj korabl
ty już dobrze wiesz dlaczego
ja w swoim oknie
ty gdzieś tam w swoim
podwójne mury
podwójna szyba
lecz może gdybyś
chciał przypiąć skrzydła
ja może gdybym...
ech
co tu gdybać
nasz raj nie wymaga jabłoni
mijam cię w tłumie i zawracam w przekonaniu
że oto rodzisz się z mojego żebra
jedyna pokusa zatłoczonej dżungli
dobrego i złego
stworzymy własny raj
z którego nikt nas nie przegoni
Kain nie zabije Abla
nasz syn będzie miał siostrę
wykrwawimy się spłacając raty za dom
ale po to właśnie jest krew i pot
adoptujemy wiewiórkę jaszczurkę i synogarlicę
wąż sam musi o siebie zadbać
jeśli Bóg zrozumiał
jak wiele czasu i cierpliwości wymaga
tworzenie ponadczasowego dzieła
któremu sam w pośpiechu nie podołał
ofiarujemy mu siebie
żeby zapobiec i uprzedzić uczucie zazdrości