środa, 13 września 2023

Wiersz zaczepiony o księżyc

 nie pierwszy raz lustro odgradza się ode mnie

cienkimi mackami pajęczyny

straszy znakami zapytania które potem

demonstracyjnie usuwa

a ja uciekam zapominając o goleniu

 

w autobusie dziewczyny ustępują mi miejsca

zbyt piękne by nie było w tej uprzejmości ostrza

zbyt młode żeby zabić

 

potem to wszystko wraca w rozkołysaną noc

która rozciąga się jak guma zaczepiona o księżyc

a obok na białym posłaniu przysiada czas

ten sam co zagląda w moje lustro

 

nigdy nie byłem i nie będę dla niego partnerem

ani też przeciwnikiem

choć byłoby to jakieś wyjście

 

ciągnie mnie na uwięzi ruchem jednostajnie

przyśpieszonym i nie jest to nawet wyścig

bo nie staram się go dogonić

 

nie jemu ulegam nie z nim toczę walkę

z samym sobą ją toczę ale żadna to walka

żadna to nawet uległość

 

w dopalających się włosach znów poczuję nad ranem

kocie kroki twoich palców

uśmiechniesz się nie otwierając oczu

nic nie powiesz nie musisz

 

to zwykle wystarcza

żebym wrócił pogodzić się z lustrem



Brak komentarzy: