patrzysz na syna
właśnie cię przerósł
pytasz jak to się stało
omijane wzrokiem
odbicie w lustrze
niezrażone podąża za tobą
gdy chcesz mu uciec
przyspiesza
jest szybsze
bardziej pamiętliwe
zanim się obejrzysz
prześcignie
wszystkie twoje wiersze
którymi próbujesz zatrzeć
ślady własnych stóp
te z odwiecznym zadziwieniem
kiedy
z rodzącym się pytaniem
dlaczego
z naiwnym stwierdzeniem
a gdyby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz