nie otworzyłaś spadochronu
zbyt dobrze czułaś się tam w górze
gdy cię wypuścił nagle z dłoni
pragnęłaś spadać jak najdłużej
w powietrzu roziskrzonym deszczem
wsłuchana w śpiewny wiatru skowyt
w gorączce uczuć i w szaleństwie
w złudzeniu skrzydeł fantomowych
zwyczajnym się okazał draniem
ten który ci obiecał niebo
dałaś się porwać bez pytania
kto kiedy dokąd i dlaczego
gotowa byłaś go ozłocić
za urok jakim cię opętał
za chwile szczęścia w krótkim locie
i tylko to mu zapamiętasz
był pięknym ale tylko ptakiem
życie z nim było nie dla ciebie
a przecież wdzięczna byłaś za tę
podróż po rozptaszonym niebie
spadałaś wierząc że tam w dole
inne czekają już ramiona
zamknęłaś oczy serce oddech
nie otworzyłaś spadochronu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz