krople pod ostatnim słowem listu
nie muszą destylować soli
nie rozmywają się ultramaryną
coraz trudniej o atrament
sprawia to choćby imię
podwieszone pod słonym rozmyciem
mleczna droga pod nim
wszystko i nic
światło i ciemność
wspomnienia i ucieczka w niepamięć
opustoszała parkowa ławka
porzucona pod nią sterta
zasuszonych pożółkłych słów
mówią i nic nie mówią
weszły we mnie jesiennym opadaniem
odbijają się jak od lustra
sam muszę teraz wykradać z nich to
czego wyrazić nie potrafiły
nie boję się pięknych kłamstw
kocham cię
za symbiozę światła i ciemności
lekkostrawność pożółkłych liści
oswajanie mlecznej drogi
za wszystko i za nic
choć to ja zawsze mówiłem
że słowo nic jest wielkim oszustwem
słowo wszystko iluzją
słowo kocham ...
sam już nie wiem

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz