zapamiętałem co mówiłaś
prawdziwa miłość nie istnieje
wybacz przekorę buntownika
ja tylko tak na przekór
pod prąd niewygodnym prawdom
gdyby nie twoja niewiara
przegapiłbym to niewielkie coś
co wtuliło się bezbronne i ciche
jak mała sierotka
jak mysz pod miotłą
jak sen o piątej nad ranem
w otulinie beztroskiej nieświadomości
twoje zagubione spojrzenie
bezgłośnie mówiło ach głupia jestem
sama nie wiem co mówię
uciekało przed słowami w bok
nie potrafiłaś dogonić
a mnie się udało
głos zwątpienia nie jest w stanie
mierzyć się z dzwonami
ale przecież są jeszcze dzwoneczki
ich ckliwe i uwodzące westchnienia
naiwnemu straceńcowi to wystarcza
wystarcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz