niedziela, 21 czerwca 2009

Coby (zebrane) 5

Posłuchaj Prosiaczku co wyczytałem we wczorajszej Wyborczej. Pytałeś ostatnio o miłość, posłuchaj:
„Badania potwierdzają, że romantyczna miłość jest jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka, nie ma też chyba osoby, która choć raz w życiu nie zaznałaby tego ekscytującego uczucia. Jednak badania psychologiczne dowodzą, że statystycznie miłość trwa nie dłużej niż cztery lata... ma wszelkie znamiona choroby umysłowej... za zjawisko miłości odpowiadają konkretne reakcje biochemiczne w mózgu. Zauroczenie jest spowodowane substancją zwaną fenyloetyloaminą (PEA), która nas odurza, powoduje euforię i podniecenie. Badania dowodzą też, że zakochaniu towarzyszy też zwiększone wydzielanie się dopaminy (jednego z hormonów szczęścia) oraz spadek stężenia serotoniny. Za powstanie dojrzałej miłości odpowiadają dwa inne hormony: oksytocyna i wazopresyna, które odpowiadają za bliskość i przywiązanie pomiędzy partnerami...”
Prosiaczku, nie chcesz słuchać? Dlaczego? Że miłość przerobiona przez analityków smakuje jak pizza z mikrofali... Ech Prosiaczku, są chwilę kiedy się cieszę, że jesteś istotą o bardzo małym rozumku. /127 dni temu, 14:39 (14 lutego)
***


Coby rozejrzał się, ktoś w pobliżu podobnie jak on okazywał radość, majowo-deszczową radość. Nie jestem sam na tej planecie, pomyślał. Ale nie było to odkrywcze, już od dawna wiedział, że na planecie, na której się znalazł w swojej wędrówce w czasie i przestrzeni, są istoty podobne do niego. Jakby ich przybywało, jakby było coraz więcej. Rozejrzał się, ale tym razem głos był anonimowy. ...maju trwaj, deszczu padaj, bylebyś tylko deszczu niczego nie rozplatał...!!!... Było to o tyle nierzeczywiste, surrealistyczne, że deszczu nie było, i to nie było od wielu dni. Było to więc tylko oczekiwanie, to samo oczekiwanie co u Cobyego. Paranoiczne ale i telepatyczne. Mam z kim czekać na ten deszcz, ucieszył się. Jeśli ktoś kiedyś postanowi wyczyścić świat ze zboczonych miłośników deszczu, nie będzie sam, surowa miotła będzie musiała wymieść wiele osób. Uśmiech pojawił się na twarzy Cobyego, nooo... może jeszcze nie uśmiech triumfu, ale zawsze uśmiech. A ten głos jakby znał, jakby go już słyszał...
Zapisał szybko, żeby mu nie uciekło:

...maju trwaj
deszczu padaj
krople w perły zmieniaj
tylko nic nie rozplataj
co splotły pragnienia... /52 dni temu, 12:26 (30 kwietnia)
***


Siedzisz Coby na swojej ławeczce, dumasz nad czymś, czekasz… na co czekasz? Te wieczory już dobrze znasz, zawsze z tego miejsca obserwujesz jak o zmierzchu płonie horyzont, jak czerwień się rozlewa, słuchasz jak gwar wieczorem się nasila zamiast przycichać, jak życie przenosi się z domów na place i do parków. Nic nowego Coby już nie zobaczysz, to długi serial, ma wiele odcinków, wątek będzie się powtarzał. Czekasz na wiosenny deszcz?
Rozbłysło i przygasło
Rozbłysło i zagrzmiało
Rozbłysło i majowym
wieczorem zapachniało…
A co w nim takiego… może i pachnie po nim powietrze, może i strzelają pąki na drzewach jak szrapnele, ale trzeba chyba być zbokiem, żeby cieszyć się deszczem. A w ręce znowu ściskasz pustą białą kartkę… no właśnie… ciągle coś notujesz.. Dzieci się do Ciebie garną, przychodzą z Tobą pogadać, kobiety też zaczepiasz… zaglądają w twoje bazgroły, uśmiechają się... trzeba będzie Ci się przyjrzeć, powiadomić kogo trzeba. Niech ktoś sprawdzi co tam notujesz… i ten Twój głupawy uśmiech… jakbyś miał dostęp do tego, czego nie znają inni. Czy wiesz na przykład coś więcej o tym deszczu? Nie sądzę. Chcesz, to zapisuj, jak nie masz innych zajęć… /53 dni temu, 00:07 (29 kwietnia)
***


Niebo było czyste, gwiazdy jak iskry rozproszone , dookoła cisza. Majowa, niemal pachnąca cisza. Patrząc w te gwiazdy Coby przypomniał sobie pewną lipcową noc, gdy gwiazdy spadły mu na głowę. Wtedy jeszcze nie wiedział, co to było, przez godzinę gapił się z otwartymi ustami, jak oniemiały. Gwiazdy spadały jedna po drugiej, niemal przecinały swoje strzeliste ślady... noc była szczególna, i miejsce też. Było to obóz młodzieżowy i Cobyemu przypadła warta od drugiej w nocy. Było to w pobliżu Pilska, na stromym zboczu, gdzie rozbito namioty. Coby oparł się o drzewo i gapił się w niebo, jeszcze nie widział takich gwiazd, jak tam w górach. I wtedy zaczęło się to szaleństwo. To były perseidy...
...a gdzieś nad głową perseidy
tańczą swój taniec
na czystym niebie cuda i dziwy
jak na ekranie...
Dopiero po wielu latach wyczytał o perseidach, że jest taka jedna noc w roku, w lipcu. Wyczytał o kimś, kto się wybierał w góry obserwować to zjawisko, i... Coby nie mógł uwierzyć... ten ktoś wybierał się właśnie tam, bo tam to zjawisko podobno najlepiej obserwować. I padła nazwa Sopotni Wielkiej. Właśnie tamtej, nad potokiem zwanym Cebulką. Niesamowite... Trudno w to uwierzyć.
Coby przypomniał sobie tamtą magiczną noc, i pomyślał, że ma żal do losu. Dlaczego to była noc obozowej warty, dlaczego nie była to noc miłości... dlaczego... /49 dni temu, 22:40 (3 maja)/
***


Ech, Coby – powiedział przyjaciel, patrząc z politowaniem - wiosna w przyrodzie, wiosna w sercach, nowe szaleńcze miłości w przepięknej scenerii, człowiek człowiekowi ...sercem i otwartą dłonią... rośnie radość, rośnie ciśnienie, rosną dzieci i my rośniemy, albo przynajmniej tak się nam wydaje... a Ty tu takie nostalgiczne refleksje...
i takie cmentarzem zalatujące podsumowania... Jest wiosna, napisz jak budzimy się do życia, napisz o pierwszym uczuciu a nie ostatnim. Przypomnij sobie.
- Sądzisz, że potrafię?
- Potrafisz. Zamknij oczy. Wróć do tamtych dni, czujesz coś?
Coby zamknął oczy. Coś chyba czuł...
...przedsionek szczęścia
przypływ pierwszej fali
nieznane ciepło jak pierwsze promienie...
-Chyba czuję... miękkie ciało, miękkie nogi, miękki umysł, twarde podbrzusze...
Twarz przyjaciela rozjaśnił, uśmiech. No właśnie Coby, a jednak, witaj na pokładzie.
/43 dni temu, 01:05 (9 maja)/
***


Ładną masz żonę Coby – powiedział, patrząc za znikającą w bramie kobietą. – Siądziesz na chwilę? No, no… nie uciekaj, siadaj Coby, dawno nie rozmawialiśmy. Pewnie cały czas ją kochasz?
Coby pokiwał głową, dostojnie, tak żeby niewidoczna korona nie zsunęła mu się z głowy, i zarazem tak, by pozostawić sąsiadowi pole do domysłu. Taaak…
- Szczęściarz jesteś. Pewnie często jej to mówisz?
Coby nie odpowiedział. To znaczy nie od razu. Ale w końcu wyszło to z niego. Pokręcił przecząco głową.
- Nie mówisz jej, że ją kochasz? – tu sąsiad aż niemal wszedł na niego, tak blisko się przysunął – Dlaczego?
Dlaczego, dlaczego, ona też o to nieraz pyta, odpowiedź przerabiał nie raz. Podzielił się nią z sąsiadem.
- Co ty Coby, poważnie? Wolisz to okazywać zamiast mówić? No nie, tak mi zawsze wyglądasz na jakiegoś dziwaka… Patrz, ja swojej nie kocham, ni cholery, a przecież regularnie mówię jej te dwa słowa. Jest moją żona, to nic że nieudaną, należy się jej. Ty wiesz jaką jej sprawiam radość? Dlaczego jesteś taki uparty, twojej też się należy.
- Cyba tak, ona też tak mówi, sam nie wiem… - przyjrzał się uważniej sąsiadowi – mówisz Pan, że nie kochasz swojej? Macie tyle dzieci… to jak wy żyjecie?
Facet uśmiechnął się sam do siebie, tak spokojnie i filozoficznie, sięgnął po papierosa.
- Długo by mówić… taka mi się trafiła, taka jest. Ale kawał zarazy. Dba o mnie, dba o dzieci owszem, ale szczęścia to ja muszę szukać poza domem. Ty Coby pewnie tego nie zrozumiesz, ty to co innego. Nie ma co mówić…
Teraz Coby przysunął się do niego, a jednak zaintrygowało go coś.
- Jakby nie było, to jednak kłamstwo, mówić jej o miłości skoro jej nie kochasz. Ma to sens?
- Nie obraź się Coby, ale jesteś taki na jakiego wyglądasz. Mało kumaty. Jeszcze się musisz uczyć życia, choć masz już siwe włosy. Ma to wielki sens. Niby to kłamstwo, ale piękne kłamstwo, słodkie kłamstwo, jak cukierek. Każdy lubi cukierki. I każda kobieta chce słuchać tych słów. Jeśli nie słyszą ich, są nieszczęśliwe. Być może twoja też, tylko nie chcesz tego dostrzec. Widzisz Coby, pewnie niejedna chciałaby, żeby znalazł się ktoś, kto obdarzy ją takim pięknym kłamstwem. Bo piękne kłamstwa nie bolą, są potrzebne, nikomu nie szkodzą. Oj Coby, Coby, naprawdę mało kumasz…
Wieczorem Coby zapytał żonę, czy chce cukierka. Spojrzała mocno zdziwiona, jakby wietrzyła jakąś prowokację. – Co ci przyszło do głowy, wiesz ze nie jadam słodyczy… - Ja już nic nie wiem - odpowiedział. Ale widząc jego nieszczęśliwą minę, uśmiechnęła się ciepło i wskazała na miejsce koło siebie – Wiesz, nie oszukuj, wiesz co lubię. No, chodź, siadaj tu ze mną, przytul się, posiedzimy troszkę razem…
I Coby znów się rozchmurzył. /19 dni temu, 18:05 (2 czerwca)/
***

Brak komentarzy: