Spojrzał Pan na swe dzieło
rankiem dnia siódmego,
brwi przymarszczył
zmartwiony, brakowało czegoś...
Wzmocnił światłem
księżyca wysrebrzone noce,
rozwiesił winne krzewy z
ich słodkim owocem,
wypiętrzył słoneczniki i
jabłonkę dziką,
dorzucił ptasie wyspy z ich
dźwięczną muzyką,
stworzył kielich, by życie
barw w nim nabierało,
na głowę świata włożył
gór koronę białą,
lecz pragnął jeszcze
bardziej ożywić planetę.
Wymyślił wtedy kwiaty.
Stworzył też kobietę.
Zachwycony był Stwórca tym
cudem natury,
Nie mógł oczu oderwać,
gdy tak patrzył z góry.
Myślał, co by tu
jeszcze... Ona taka sama.
Wyjął żebro z jej boku i
stworzył... Adama.
I niech myślą ludziska, co
im się podoba,
bo inną znają wersję
o tym dziele
Boga.
Jakie to ma znaczenie, że
myślą inaczej?
To Absolut jest źródłem
i wykładnią znaczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz