W tamtych listach
jest wszystko i nic,
uwięzione miesiące, godziny.
W głębi kopert, pojemnych jak sny,
jakiś kwiat,
jakiś liść złotosiny.
W lustrze liter
znajoma twarz,
Wciąż ta sama, patyną pokryta.
W ciemnych oczach
okruchy gwiazd,
w srebrnych włosach wspomnienie
księżyca.
Szelest kartek
prowadzi do dat,
które wciąż jeszcze można odczytać,
pod ostatnią rozmyty znak
- ślad po soli
w pielgrzymce
donikąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz