jutro
znów spotkam go przed sklepem
poprosi
o drobny datek
powie
że nie ma już nic
a
kiedyś miał wszystko
postaram
się uwierzyć
sądzę
że nie miał wiele
ale
nie mnie to oceniać
w
wyciągniętą dłoń wsunę monetę
zamieni
ją na butelkę piwa
jest
mi to naprawdę obojętne
ona
też z czasem zobojętniała
powiedziała
dość zabrała dzieci
spaliła
za sobą mosty
wtedy
jeszcze nie rozumiał
co
się kryje w pojęciu wszystko
nie
czuł
nie
trzeźwiał
gruzy
po których stąpa kaleczą stopy
osiadają
solą na powiekach
podrywają
się białym pyłem
to
wyboiste szlaki
po
których ja też się jeszcze wciąż poruszam
nie
zapytam go jaką miarą
mierzy
się słowo wszystko
czy
mieści się tam słowo przyjaźń
i
dlaczego ja również odnajduję na butach
ślady
popiołu
to
także moje Waterloo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz