stare
listy mają żywotne serca, kruche ciała, i wpojoną zasadę
reinkarnacji,
podarte nie umierają tak naprawdę, stają się punktami
zaznaczonymi
na osi czasu, zalegają tracącymi przejrzystość znakami,
do
których boimy się wracać, bo zasysają jak rzeczny wir,
odcinają
światło
i tlen, szantażem biorą w niewolę, osiadają strupami,
rozwiane
z dymem przysłaniają światło, kołyszą szarością
zasypiających
ścian, mocą własnej wiary dostają drugie życie,
mocą
naszej niemocy i bezradności zabierają nas ze sobą.
ocal je i
przechowaj, podobnie jak stare meble pod dachem,
który dla
mnie budujesz, w szczególności odcisk po szklance z herbatą
na lakierowanym
blacie, przy którym pośród zadrapań i przebarwień
plamami osiadały
wiersze i krople czasu przesycone solą,
ocal i zdejmij
płócienne pokrowce, posadź duchy na koślawych
taboretach i
zarwanych fotelach, po październikowe zamyślenie.
i nawet jeśli nie
ma powrotów, to jest przecież oczekiwanie,
jeszcze smak,
jeszcze zapach, dożywotnie skrzynki na kwiaty,
wypłowiałe
portrety, dokuczliwa potrzeba posiadania własnego błota
przed
domem, jakim
naznaczyły cię wspomnienia dzieciństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz