wtorek, 14 maja 2019
Pochyłość
zsuwam się światłem po ścianie
po doniczki w ramionach porannych godzin
po ulice z resztkami snu w spojrzeniach
po firanki wolno otwierające się na wiatr
po szybę zaperloną kroplami
zsuwam się wolno z pochyłości snu
wciąż jeszcze myśląc o tym
czy to na pewno jabłko było tym grzechem
który zaważył na losach świata
a mój grzech czemu w snach tylko
i dlaczego tak się spóźnia
zsuwam się w kolejny dzień
skazany na niepoprawną poprawność
dla takich jak ja
skasowano pociągi byle jakie
a pozostawiono dbałość o bagaż
minuty liczby kilometry
bilety
zsuwam się
po pochyłości zwodzonego mostu
starając się pamiętać
w jakim kierunku otwiera się droga
a w jakim przepastna głębina
szukam oparcia dla błądzących stóp
wciąż z tym samym nierealnym postanowieniem
ocalenia gorącego oddechu nocy
przed niedogrzanym dotykiem dnia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz