kiedy podchodzisz pod jej drzwi
zmęczone miasto jeszcze śpi
pusta otacza cię ulica
zamiast latarni sierp księżyca
choć bardzo pragniesz
nic nie słyszysz
nieprzenikniona mowa ciszy
pod oknem zagubiony stajesz
czekasz
aż spłoszy cię świtanie
przemierzasz dachy i balkony
jak duch zawłaszczasz świat uśpiony
ślepych okiennic węszysz zmowę
słuchasz
wyciągasz w górę głowę
potem odchodzisz wolnym krokiem
śledzą cię zimne oczy okien
a wokół
dokuczliwa pustka
jak zaciśnięte w złości usta
jak zagryzione z bólu wargi
jak kołujące
ptasie skargi
i wiesz już
w całej swej niemocy
że znów tu wrócisz którejś nocy
ślepo bezwolnie i poddańczo
jak trawy które z wiatrem tańczą
w niewoli łatwopalnych wierzeń
że wyjrzy kiedyś
że dostrzeże
sobota, 21 grudnia 2019
poniedziałek, 9 grudnia 2019
Być i żyć
byłem
aniołem
ale przegiąłem
Bóg mnie wyrzucił
ale przegiąłem
Bóg mnie wyrzucił
z
nieba
takich co nerwy
szarpią bez przerwy
tam w niebie
takich co nerwy
szarpią bez przerwy
tam w niebie
nie
trzeba
mówi się trudno
choć w niebie nudno
a jednak dusza blada
utarczka z Bogiem
kopniak na drogę
po prostu nie wypada
odwrotnie z ciałem
jak oszalałe
nadrabia zaległości
nuda mu zbrzydła
odpięło skrzydła
nie tracąc nic
z lekkości
sobota, 7 grudnia 2019
sen zielono czerwony
sen w
którym ciebie poznałem
odłożyłem jak relikwię świętą
do albumu z cennymi snami
wraz z kilkoma żółtymi kartkami
otulony specjalną kopertą
odłożyłem jak relikwię świętą
do albumu z cennymi snami
wraz z kilkoma żółtymi kartkami
otulony specjalną kopertą
pojawiłaś
się kiedyś w tym śnie
niezmywalna i niepoznana
ile siły i pragnień miałem
by ten sen został ze mną na stałe
gdy już stanie się cud doczekania
niezmywalna i niepoznana
ile siły i pragnień miałem
by ten sen został ze mną na stałe
gdy już stanie się cud doczekania
bo
czekałem czekałem czekałem
by zielona wizja dojrzała
aż zjawiłaś się dnia pewnego
przytuliłaś mocno jak swego
może ze snu innego mnie znałaś
by zielona wizja dojrzała
aż zjawiłaś się dnia pewnego
przytuliłaś mocno jak swego
może ze snu innego mnie znałaś
przypomniałem
dziś sobie ten sen
w parku pośród czerwonych liści
na dywanie jesiennym i złotym
myśląc z łezką wzruszenia o tym
jakże pięknie ten sen się ziścił
w parku pośród czerwonych liści
na dywanie jesiennym i złotym
myśląc z łezką wzruszenia o tym
jakże pięknie ten sen się ziścił
Płomień
wiersz
stworzyła
zamilkła
wszystkim się zdawało
że wciąż krzyczą jej słowa
jej serce
jej ciało
wszystkim się zdawało
że wciąż krzyczą jej słowa
jej serce
jej ciało
zadziwili
się wielcy
zapłakali
mali
zdmuchnęła
święty
popiół
żar
jeszcze się
palił
Sen
mam
poduszkę
wielką jak serce
mam też serce
miękkie jak poduszka
przytul się
spleciemy dłonie
zaczepimy stopy
o księżyc
wielką jak serce
mam też serce
miękkie jak poduszka
przytul się
spleciemy dłonie
zaczepimy stopy
o księżyc
wtorek, 3 grudnia 2019
***
gdzieś tam w górze
trwa zabawa
trwa zabawa
chmura
goni
drugą chmurę
gdzieś tam w dole...
w letnich trawach
czworo oczu
gdzieś tam w dole...
w letnich trawach
czworo oczu
patrzy
w górę
Subskrybuj:
Posty (Atom)