piątek, 28 sierpnia 2020

Tryptyk o białym zadumaniu 1

 


O świcie staję w oknie i kłaniam się górom.

Jest w tym zwykła uprzejmość, jest też miłowanie.

Potem w progu zastygam, podparty kosturem

gotów wyruszyć w drogę, zanim słońce wstanie.


Niecierpliwość, powiecie. Dyć to świnto prowda.

Tak to już jest z górami, ze mną też tak bywa.

Muszę wcześnie wyruszyć, żeby Rysom sprostać,

potem zadba już o mnie opatrzność szczęśliwa.


Zanim czerwień zachodu trawy wyszkarłaci

i nim kamień pod stopą w szarości się schowa,

zejdę z gór, otoczony przez wędrownych braci,

bezpieczny i zmęczony. Gotów pójść tam znowu.


Oglądam się za siebie, gdzie na skalnej ścianie

zapisałem na wieczność białe zadumanie.





Tryptyk o białym zadumaniu 2

 Tak to już jest z górami, ze mną też tak bywa.

Lubię szlak wytyczony wiarygodnym znakiem.

Jeśli ufać przyjaźni, to tylko prawdziwej,

jeśli życie poświęcić, to właśnie dla takiej.


Pytasz, czemu im ufam. Bo są moim światem.

Przywracają namiastkę pierwotnego stanu.

Odprawiam wzrokiem lęki, jak cienie skrzydlate,

pozostaję na dłużej w białym zadumaniu.


Rozmawiam sam ze sobą. Niektórzy tak mają.

Właśnie po to się wspinam tam resztkami siły.

Oczyszczam plecak z pytań, co w ziemię wgniatają.

Schodzę lekki, zmieniony, zmęczony… Szczęśliwy.


Ptak drapieżny kołuje nad wzniesioną głową.

On jest sobą od zawsze. Ja przez chwilę sobą.



Tryptyk o białym zadumaniu 3


Ty jesteś tutaj panem. Tu jest twoje gniazdo.

Ty tu orłem, ja gościem, którego zapraszasz.

Zadziwiasz rozpiętością skrzydeł, mój łaskawco,

i parabolą lotu, który mnie otacza.


W tobie lekkość wrodzona i natura ptasia.

We mnie wolność chwilowa, w tobie ta prawdziwa.

Skały wabią wspinaczy, zamiast ich odstraszać.

Tak to już jest z górami. Ze mną też tak bywa.


Niewiele potrzebuję. Tyle. I aż tyle.

Ciągnie w skalne rewiry natura tułacza.

Nawet jeśli to tylko wykradzione chwile,

z plecakiem pełnym pytań będę po nie wracał.


Po wolność kiełkującą w zielonym kokonie,

po białe zadumanie gdzieś na nieboskłonie.



* * *

malutkie serca mieszczą wiele

poznają świat dotykiem szczerym

zanim dojrzeją w zniewoleniu

sztucznych wartości

i w stwardnieniu


i odrzucają kompleks wszelki

świat wcale nie jest taki wielki

to tylko buty co najwyżej 

za duże są dla małych nóżek