Deszcz o nieznanym nam imieniu
Kreśli litery srebrzy szyby
Spisane znaki w słowa zmienia
A wszystko w żartach i na niby
Tyle się dzieje i nie dzieje
W prześwicie okien wśród firanek
Gołąb umawia się z gołębiem
A pelargonia z tulipanem
I płyną płyną krople czasu
I suną suną w szyku karnym
Bez wsparcia wiatru i kompasu
Bez nawigacji i latarni
Jakieś rozmowy jakieś wiersze
W zadumie świętej jak ołtarze
Senne powieki półprzymknięte
Powracające z nocnych marzeń
Bo gdy otwieram rano oczy
Twoje spojrzenie czeka na mnie
Oddech obłoczki małe toczy
Nad białym satynowym żaglem
Lecz z wiarą że w tym życiu trudnym
We dwoje zawsze damy radę
W archipelagu wysp bezludnych
Pozostawimy ludzkie ślady
I wszystko niby tak normalne
A jednocześnie niepojęte
Te krople czasu na latarni
Ulotne chwile z masztów zdjęte
W odwiecznym rejsie ku przystani
Ze słońcem zanurzonym w wodzie
Jeszcze w zielone z losem gramy
Jeszcze płyniemy
Ciągle w drodze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz