wtorek, 7 września 2021

Ballada o milczących dłoniach

 

W twoich dłoniach milczących moje nie zamilkły,

bezgłośnymi szeptami pulsują w ukryciu.

Czasem głos im się łamie w wyznaniach niewinnych,

czasem drżą, oczekując na życie po życiu.


W twoich dłoniach lękliwość spłoszonych gołębi,

w moich kuszące ziarnem ciche obietnice.

Oswajam cię z bliskością satynowej głębi,

świadomy trzepotania zalęknionych skrzydeł.


W twoich dłoniach kamienie w niewoli bezruchu.

Podnoszę je raz setny, nasycam nadzieją,

że przesta być wreszcie bezduszne i głuche,

I odsłonią przede mną to, co w sobie kryją.


Chciałbym światłem księżyca zbudzić kolec róży,

żeby kropla czerwona żyła jak najdłużej.



Brak komentarzy: