wtorek, 28 listopada 2023

* * *

 

wymodliły mnie

akacje

wyśpiewały drzewa


pochylony stary

kasztan

wciąż coś dla mnie

śpiewa




wtorek, 21 listopada 2023

* * *

 Stoi na stacji lokomotywa,

Stoi i sapie, dyszy i dmucha,

Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha...


A niech se stoi. Po mnie to spływa



* * *

 wyszedł z domu

dotychczas nie powrócił


żadnych alarmów

żadnych komunikatów

ani pretensji do Anioła Stróża

już to znasz

już mu się to zdarzało


teraz potrzebny tylko

kielich wina

cierpliwość ścian i sufitu

łaskawość snu o piątej nad ranem

wiara

nadzieja


strzępki

czegoś tam jeszcze



sobota, 18 listopada 2023

* * *

 ptasie serca

żądają niewiele

wiem

bo sam

takie mam

jak wróbelek


fruną tu

w porze dżdżu

prosto z nieba 


małym sercom

tak mało

potrzeba



czwartek, 16 listopada 2023

Immortalitas

 


na imię miała Nadieżda

wbrew przyjętym prawdom

nie umarła jako ostatnia

za nią podążyły Tamara Irina Swieta

i inne piękne dusze 

w niepięknych

pokancerowanych ciałach


gdyby urodziła się

na naszej ziemi

dano by jej imię Nadzieja


urodziła się

po niewłaściwej stronie Styksu

i nawet gdyby nazywała się Elpis

lub Speranza

trudno by jej było dziś

przetłumaczyć

przeliterować

uwierzyć w słowo

nieśmiertelność



środa, 15 listopada 2023

* * *

 w listopadzie

pustoszeją chodniki

zasypiamy

gdy zima się kłania


za to w maju

za to w maju

za to w maju


ruch

jak w godzinach

szczytowania



niedziela, 12 listopada 2023

CZARNE DRZEWA (po korekcie)

 to nieprawda że w ogrodach rosną czarne drzewa

one tylko narzuciły wieczorne ubranie

wczesnym brzaskiem pieśń poranną senny ptak zaśpiewa

i zasłona się rozsunie

a świat zmartwychwstanie


sny poranne to niezmiennie radości i smutki

ustawiamy je na półkach obok nocnych marzeń

pełnią rolę drogowskazów w naszym życiu krótkim

gdy wchodzimy w dzień kolejny 

pełen nowych zdarzeń


może będzie to dzień jasny radosny i miły

może z wiarą i nadzieją ranne wstaną zorze

może kogoś napotkamy kogo sny wróżyły

może czuły list nadejdzie

może może może


a jeżeli się nie spełnią skrzydlate nadzieje

i znów szary dzień przeskoczy na różańcu życia

w którym nikt nas nie przytuli nikt się nie zaśmieje

do snów karnie powrócimy

do marzeń z ukrycia


noc jak matka nas utuli spokojem i ciszą

na powiekach dłoń położy i nasyci snami

zanim szmery zza firanek do snu ukołyszą

znów drzew czarnych mroczny szpaler

przejdzie pod oknami


* * *

 a tamte oczy

straciły śmiałość


a tamtym dłoniom

brakuje drżenia


a tamte słowa

gdzieś uleciały


a moje myśli

w tamtej zieleni



Homo Poeticus

 Tobie, co nosisz imię HOMO,

niewolnikowi chorych marzeń,

życzę wielkiego lustra w domu,

być nie zapomniał własnej twarzy.


Żebyś, natchniona ty istoto,

walcząc o miejsce na Parnasie,

nie wdepnął w szambo ani w błoto

i rzekł z triumfem: - Da się?

Da się!!!



* * *

 tyle mnie we mnie

po wypełnienie

po czarne światło

po białe

cienie


po wiersze

które 

lądują w chmurze

gdy je uwalnia

ciało

nieduże



środa, 8 listopada 2023

BRZEGI STYKSU

 

A potem przyjdzie starość. Nie wystrasz się, że brzydka,

w znoszonym starym płaszczu, z wiechą spłowiałych włosów.

Spójrz na nią jak na kogoś, kto patrzy wzrokiem matki,

kto za serdeczny uśmiech odpłacić łzą jest gotów.


A potem zje w pośpiechu to, czym ją poczęstujesz,

przyśnie na krótką chwilę w kącie, opodal pieca.

Oszczędna w swej wdzięczności, w milczeniu drzwi poszuka,

przemyci promyk światła w zmęczonych szarych oczach.


A potem raz ostatni siądziecie pod Rysami,

zaczeka aż pomilczysz na postrzępionej skale

i razem pożegnacie koronę górskich grani,

by nowym czarnym szlakiem podążyć wolno dalej.


A potem ci daruje drżenie bezradnej dłoni,

zabierze cię nad rzekę, gdzie czeka łódź drewniana,

spróbuje wyprostować zgarbione, kruche plecy,

zaczeka aż z nią wsiądziesz, bo nie chce być tam sama.




Nauka chodzenia


po twoich meblach będą inne meble

twoją piżamę ktoś zastąpi swoją

chłodnym dotykiem zetrze pył po tobie

odciski palców zostawi aniołom


po nocach spanych przyjdą te bezsenne

codzienna kąpiel w morzu zapomnienia

wódka jak piołun dobra na niepamięć

i udawanie że nic się  nie zmienia


kolejna niemoc kolejne czekanie

szukanie sensu myśli które bolą

przeciwbólowe półwytrawne wino

podarte zdjęcia sklejane raz po raz


milczące ściany i milczący sufit

po siódmym niebie piekło numer osiem

nowa od podstaw nauka chodzenia

niczego nie chcieć o nic już nie prosić


po nowych nocach i nowej pościeli

po nowych meblach czas także na lustra

w których zawiśnie rachunek sumienia

bo tamta rama aż do bólu pusta


po tamtym życiu śmierć bo cóż innego

po tamtej śmierci znów pozorne życie

i chora pamięć która drąży krople

w puste naczynie srebrzone księżycem



niedziela, 5 listopada 2023

* * *

 pomiędzy czernią i bielą

ziemią i niebem

drzewem i kamieniem


serce ptaka

kropla rosy

sól życia