poniedziałek, 22 lipca 2024

* * *

 zanurzasz się w morzu

myśląc że to niebo


zaraz zaraz

a jeśli to naprawdę niebo

pomyśl że zanurzasz się  w morzu


granica niemal niewyczuwalna


w chwilach zwątpienia

pomyśl o słońcu

z którym umówiłaś się

na wieczorne spotkanie


większe starsze mądrzejsze

co wieczór

uczy się tej granicy na nowo



sobota, 20 lipca 2024

* * *

 na ten skrawek kosmosu

na bezludność wydmy

sam siebie wciąż przynoszę 

z wiarą

że wciąż mogę

zanurzyć w morzu serce


by je wraz ze słońcem

przechowało

do rana

na kolejną dobę



wtorek, 16 lipca 2024

Wyrzuty niespełnienia

 

a jeśli spojrzę z balkonu

z wysokości jedenastego piętra

i zasmucą mnie równe linie zaparkowanych aut

karność chodnikowej kostki

harmonijne kształty przystrzyżonych trawników

mozaikowe kompozycje klombów

i nie potrafię się dostatecznie cieszyć

ty mnie zrozumiesz


a jeśli pójdę przemierzyć świat

sprawdzić czy jeszcze żyję

i czy jeszcze jestem coś wart

ty wtedy przejmiesz ode mnie ten smutek


a jeśli utknę na wyspie

w archipelagu złudzeń

bez śladu życia i kompasu

ty będziesz czekać


a jeśli przegram wszystko co mam

przepuszczę

zgubię

stracę

roztrwonię

wrócę i zapukam w dobrze znane drzwi

ty mnie powitasz



niedziela, 14 lipca 2024

CZARNY ŁABĘDŹ

 podaruj mi swoje dziwactwa

przy których umysł staje się malutki

ale nie ucieka

próbuje podjąć nieznaną mu grę


podaruj nieskrywaną radość życia

i smutek chwilowego umierania

nazbyt częstego

żebym mógł przeoczyć zmartwychwstanie


podaruj BRZYDOTĘ

która czyni cię czarnym łabędziem

tak szalonym

że PIĘKNO chyli przed tobą czoło

i ustępuje z drogi 



poniedziałek, 8 lipca 2024

* * *

 

w cieniu kapliczek

słowo skrapla się nutą

my zasłuchani



środa, 3 lipca 2024

Przekorny

 przekornie pytam po co

ale wciąż podążam za tobą 

przez te same łąki

drzewa

i obłoki


przekornie przypominam

że nie jesteś ptakiem

choć być może kiedyś byłaś

wyłuskujesz z trawy ziarna złudzeń

i pięknych kłamstw

nie mój przysmak a przecież

dziobię razem z tobą


przekornie symuluję

potrzebę spokoju

ale na tych łąkach

w tych trawach

pod tym niebem

brzmi to głupio i nielogicznie


przekornie przygaduję

że z motylami jednak przesadziłaś

nie mieszczą się już w brzuchu

wciąż wirują

podsycane mądrością ekologów

że to zbliżającej się jesieni

przypisuje się najbardziej szalony

okres motylich tańców


przekornie deklaruję

chęć pomocy w przetrzymaniu

trudnego okresu

do czasu gdy zmęczone

w końcu odfruną