jestem jak małe słabe pisklę
pokorny cichy pośród ludzi
lecz wiem że są już coraz bliższe
dni gdy się we mnie bestia zbudzi
kiedy się we mnie fale skłębią
i w górę wzniosę je jak szpony
i świat nakryję gniewną głębią
i porozwalam falochrony
wyć będę nocą do księżyca
skowyt przebije się przez drzwi
i że przebudzi się ulica
od krzyku bestii
krwi, krwi, krwi…
to przed tą bestią uciec muszę
co zawładnęła mym umysłem
co niszczy rozum gwałci duszę
na gardle uchwyt swój zaciska
czyni niezdolnym do obrony
przed tym magnesem w twoim ciele
który przyciąga głodne dłonie
by potem studzić je w popiele
bo jeśli kiedyś zęby wbiję
to tylko w ciebie
w twoją szyję