ku szczytom wspinam się sam
nikt mnie nie uczył wspinaczki
prowadzą mnie słowa matki
że czeka u nieba bram
żegnała prośbą matczyną
uważaj synku na siebie
gdy już spotkamy się w niebie
wszystkie problemy przeminą
mówiła że gdzieś tam w górze
anioły skrzydła przydzielą
i nieśmiertelność anielą
na białej wieczystej chmurze
wspinałem się jak umiałem
nim obsunąłem się w dół
po ścieżce bez śladów kół
w pazurach zaborczej skały
potykam się i podnoszę
a świat niezmiennie ten sam
ja wszystko wiem
wszystko znam
o nieśmiertelność nie proszę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz