A potem jeszcze gra splecionych dłoni
na księżycowej wygaszonej scenie,
a może tylko to, za czymś wciąż gonisz,
tylko marzenie.
A potem jeszcze dotyk ust rozgrzanych,
znaczący tyle, co łzy w oczach błazna,
jak ten papieros o piątej nad ranem,
jak wyobraźnia.
A potem jeszcze rychły koniec nocy
i chwila której nigdy nie masz dosyć,
gdy niedotykiem z krainy niemocy
gładzisz jej włosy.
A potem jeszcze to, co czasem boli,
czym karmisz duszę do białego rana,
gdy odnajdujesz siebie wśród topoli,
w strofach Cypriana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz