środa, 22 października 2025

Szczelina

 w wiecznej wędrówce

przez bezludne wyspy

i w zniewoleniu

stwardniałym jak skała

szukałem światła

innego niż wszystkie

gapiąc się w niebo


gdzieś istnieć musiało


ze świadomością

samobójczej jazdy

goniąc komety 

w zwariowanym pędzie

zawsze szukałem

tej jedynej gwiazdy 

z cichą nadzieją

że to ty nią będziesz


i nagle jakby

otworzył się czas

szczeliną

którą wywróżyły karty

i nagle pożar

ogień

światło

blask

i nagle diament

popiołom wydarty


wpadłem w ten płomień

jak bezwolna ćma

świeciłaś dla mnie

jaśniej od księżyca

dziwią się gwiazdy

czemu właśnie ja


ty nie chcesz mówić

a ja nie śmiem pytać




Brak komentarzy: