wtorek, 11 listopada 2025

Na rozstaju

 

na rozstaju gwiezdnych mgławic
z jednej strony noc truchleje
z drugiej zachód ciągle krwawi
gojąc rany  wieczornieniem

w zachłanności upojenia
pierwszym haustem nocy młodej
słońce stacza się skulone
w ciemne brzegi w białą wodę

oszukane obietnicą
przechwyconą z krzywych luster
sięga opóźnionym dzisiaj
po już bliskie wczesne jutro

w rozmowie z matką ziemią
w cieniu zmęczonych kolan
z pokorą chyli głowę

w lekkości przebaczenia
zgłodniałym sercem sięga
po wiosny kasztanowe

w snach głosem ptaka śpiewa
deszczowym liściem sfruwa
osiada na parkanach

gdy ludzie idą lasem
chowa przed nimi drzewa
w odruchu blizn zaznanych



Brak komentarzy: