na rozstaju gwiezdnych mgławic z jednej strony noc truchleje z drugiej zachód ciągle krwawi gojąc rany wieczornieniem w zachłanności upojenia pierwszym haustem nocy młodej słońce stacza się skulone w ciemne brzegi w białą wodę oszukane obietnicą przechwyconą z krzywych luster sięga opóźnionym dzisiaj po już bliskie wczesne jutro w rozmowie z matką ziemią w cieniu zmęczonych kolan z pokorą chyli głowę w lekkości przebaczenia zgłodniałym sercem sięga po wiosny kasztanowe w snach głosem ptaka śpiewa deszczowym liściem sfruwa osiada na parkanach gdy ludzie idą lasem chowa przed nimi drzewa w odruchu blizn zaznanych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz