przyjdź w tej swojej niemodnej garsonce skryj przed chłodem myśli rozgrzane serce otul wełnianym szalem to co chowasz w nim dla mnie przynieś możesz przynieść w małym naczyniu chcę dopalać się wolno jak słońce przyjdź po światło wiosennych kwiatów kubek kawy świeżo parzonej po horyzont spleciony z balkonem po ten księżyc co plecy ci bielił przechowany przezornie w pościeli żebyś mogła go znaleźć po latach przyjdź poczekaj przez chwilę w salonie aż problemy zamknę w szufladach drobne smutki do snu poukładam chcę cię wchłonąć siłą nałogu teraz mogę teraz już mogę szal ci zdejmę i serce odsłonię

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz