czwartek, 16 września 2021

MAGIA

 W zielonych gniazdach rodzi się głód życia,

czas się uskrzydla, jedwabni go motyl,

kwitną kasztany. Tu cię zostawiłem,

tu wciąż prowadzą coraz cichsze kroki.

Czy wracałbym tu, gdyby cię nie było?

Nie pytaj. Nie wiem. Ogród też już inny.

Wczoraj, nad ranem, znowu mi się śniłaś,

Świt psim językiem lizał stare blizny.


Uległe wiatrom witają mnie liście,

wita mnie oddech starego ogrodu,

podrywam życie na zmęczonych skrzydłach,

gdzieś w tym jaśminie odkrywałem młodość.

Ptak się nie męczy tak jak ludzka pamięć,

śledzę go wzrokiem, gdy kręgi zatacza.

Ja już bez skrzydeł. Jego są jak znaki,

utrwalające półprawdy półznaczeń.


Nikt nie wie po co stale tutaj wracam,

tylko te ptaki, tylko stary platan.





PULS MATKI ZIEMI

 


Pomyślałem… Tak wiele nas łączy,

choćby jesień pod tym samym deszczem.

Udajemy, że nic się nie kończy.

Brak muzyki, lecz taniec trwa jeszcze.


Pomyślałem… Tak mało nam trzeba,

w świecie sztucznych wartości i złudzeń,

nasza ławka, nasz park, nasze drzewa,

nasze ranki szczęśliwych przebudzeń.


Pomyślałem… Tak wiele nas dzieli,

coś kostnieje, coś stale się zmienia.

Cichy krzyk, wykradziony pościeli,

potem świt i godziny milczenia.


Czegoś braknie, lecz wciąż jakby było,

udajemy i nie udajemy.

Krok do przodu, dwa kroki do tyłu,

szelest liści i puls matki ziemi.



LISTY Z KRAINY CIENI

 

napiszesz mi pewnie że wraz z postępem cywilizacji

gwiazdy nad miastem wycofują się coraz dalej

a ludzie wokół jakby jeszcze bardziej

co smuci


napiszesz też że nasza rzeka już nie jest naszą rzeką



stare kasztany w parku jeszcze się bronią

na zawłaszczonej przez bluszcz ławce

nikt już nie siada

to już widać niemodne tak cudownie bławatnieć

w cieniu starych drzew


dodasz zapewne że miska psa

wciąż tak samo wierna i cierpliwa

stoi w tym samym w kącie

stoi i już

nie dorabiajmy do tego zbędnej ideologii


i jeszcze jak cię znam zamilkniesz wielokropkiem

właśnie tam gdzie zawsze ale nie szkodzi

kocham to niedopowiedzenie

kocham wszystkie twoje wielokropki


***


wiem co napiszesz

od czasu gdy zamilkłaś sam piszę listy od ciebie

staranną prowadzone kaligrafią którą

zawsze podziwiałem na tyle by się jej nauczyć

koperty też dobieram starannie

myśli wręcz przeciwnie


wybacz że nie odpisuję sam sobie

to zwykła duma urażonego mężczyzny

wtorek, 7 września 2021

Młyny Boże

 

W starym kościele klęczy resztka świecy,

zerka na wolne miejsca w starych ławach.

W świecie pokuty i modlitw kobiecych,

pośród lichtarzy tlą się boskie prawa.


W stuletnim oknie rozsiadło się drzewo,

wygładza korę znoszoną przez lata,

dalej krzyż ciężki w ciszy pobolewa,

zmęczone stopy opiera na kwiatach.


Kurczy sie płomyk na tle liści szarych,

modli się człowiek o łaskę przetrwania,

jak kruche freski, jak to drzewo stare.

Modli się wolno. Nikt go nie pogania.



Ballada o milczących dłoniach

 

W twoich dłoniach milczących moje nie zamilkły,

bezgłośnymi szeptami pulsują w ukryciu.

Czasem głos im się łamie w wyznaniach niewinnych,

czasem drżą, oczekując na życie po życiu.


W twoich dłoniach lękliwość spłoszonych gołębi,

w moich kuszące ziarnem ciche obietnice.

Oswajam cię z bliskością satynowej głębi,

świadomy trzepotania zalęknionych skrzydeł.


W twoich dłoniach kamienie w niewoli bezruchu.

Podnoszę je raz setny, nasycam nadzieją,

że przesta być wreszcie bezduszne i głuche,

I odsłonią przede mną to, co w sobie kryją.


Chciałbym światłem księżyca zbudzić kolec róży,

żeby kropla czerwona żyła jak najdłużej.