A lato ciągle takie letnie,
zielonookie, bosonogie,
jesień jesienna przyjdzie pewnie,
zawierzy wiatrom włosy płowe.
Zanim liść spadnie i kolejne,
jeszcze po górach się przetoczę,
może mnie jakiś szczyt obejmie,
kiedy mu z bliska spojrzę w oczy.
Tam w górze inne wieją wiatry
i śmierci inne pod szczytami.
A tutaj lato, ciągle letnie,
i wygładzony słońcem granit.