sobota, 21 grudnia 2024

Gdybym

 gdybym umiał cofać czas

pozwoliłbym mu na to ze słowami

cofaj się stary ile chcesz

bylebyś tylko nie przywracał

tamtych podartych kartek z kalendarza

wiesz dobrze których


gdyby moje myśli nie straciły śmiałości

a  dłoniom nie zabrakło drżenia

chore słońce nie opuściłoby

tak szybko nieba


gdybym zyskał siłę sprawczą

przede wszystkim odebrałbym moc

wszystkim innym siłom sprawczym

i władzę nad światem przekazał

żywiołom


gdybym nauczył się czarów

zamieniłbym cię w filiżankę do kawy

dla mnie to bez znaczenia

ale upominają się o to moje usta

uporczywie

nawet przez sen



czwartek, 19 grudnia 2024

* * *

 tamto uczucie

można by nazwać

motylim zakręceniem

pestką czereśni

majowym deszczem

bukiecikiem stokrotek


lub też

niedojrzałym

wilgotnym

zwariowanym


albo po prostu

pierwszym

i zielonym


ja je nazywam

czekoladowym


wciąż się jeszcze

oblizuję



wtorek, 17 grudnia 2024

* * *

 

kiedy będziesz na dnie
poszukaj drzewa
na które będziesz
mógł się wspiąć

przytul się do kory
o zieleni na razie
nie myśl

przyjdzie czas
że pojawi się sama


poniedziałek, 16 grudnia 2024

ALA NIE MA KOTA

 

Ala chciałaby mieć kota

za późno Alinko

czas przydziału minął

gdy skończyłaś siedem lat


nieprawdą jest że murzynek Bambo

zabrał go pociągiem do Afryki

na wykaligrafowanych

atramentem kołach


inne koty nie są wcale gorsze

przebiegając drogę mogą dać ci szczęście

ty możesz dać szczęście im

czy tamtemu się to udało nie wiem

nie powiem

no pomyśl Alu


dostała go sto lat temu  Alina Margolis

przyjaciel mamy przyniósł jej w prezencie

elementarz z dedykacją

"Ali z Elementarza – Autor"

ten kot przyniósł jej i sobie nieśmiertelność

w dawaniu szczęścia był bardziej oszczędny

została lekarką brała udział w powstaniu

w getcie warszawskim

była żoną Marka Edelmana


no pomyśl sama Alu

czym mogą być krople kociego szczęścia

w oceanie nieszczęść

no pomyśl



poniedziałek, 2 grudnia 2024

Chwile i słowa

 

wchodzę w ten wiersz miarowym oddechem,

nasączam życiem, spłacam ratę wieczystego długu.

między słowami osadzam lichtarze, osłaniam dłonią,

wyczarowuję uległość nocy i hardość przebudzenia. 


w tyglu niewypowiedzianych słów, większym niż

Wielki Zderzacz Hadronów, twój świat zderza się

z moim, wyzwala energię przeczuwaną a jednocześnie


wciąż nierozpoznaną. generuje wibracje i dźwięki,

dla których poeci wymyślają światłoczułe wizje

i obrazy. uwalnia atomy, scalane przez czas

i przestrzeń w liryczne cząsteczki kosmicznej materii.


na peryferiach Mlecznej Drogi twój świat zderza się

z moim, eksploduje iskrą kilku tysięcy volt, wznieca

pożar głodnych serc i dłoni, nadaje wieczystość chwilom,

sprawia że wysrebrzona księżycem dusza poezji

staje się słowem. staje się ciałem.


w nocy mijając lustro, nieopatrznie straszę je zanikiem

powiek i kumulacją zmarszczek. udaje że śpi. ono też

samo w sobie jest cząstką mojej duszy. to ta krótka

szczególna chwila, gdy słowa wydają się zbędne.




Sen w kolorze purpury

 

uwolniona od pulsu wszechświata
co nadaje rytm dniom i godzinom
w samotności dzień z nocą przeplatasz
chłodne ciało nakrywasz pierzyną

coraz głębiej zanurzasz się w wierszach
zawierzając im sny oraz myśli
wierząc że ich natura najszczersza
zdoła chronić świat od nienawiści

chcesz odgrodzić się od tego świata
już nie kusi cię niebem zamglonym
w którym ptaki dziś boją się latać
przeganiane przez bomby i drony

zapatrzona w nieczuły kalendarz
czujesz jakbyś stawała się duchem
i odpływasz w kometę zaklęta
nieświadoma wielkiego wybuchu

pytasz czemu nie lata a chwile
przebudzenie palące jak piołun
lot ku słońcu na skrzydłach motylich
tak bezwolnych w obliczu żywiołów

pytasz o krótkie życie uniesień
liście które spadają w poszumie
gdy po wiośnie pojawia się jesień

nie rozumiesz
ja też nie rozumiem


* * *

 

moja dusza

prowadzi za rękę ciało

młodszego

niedoświadczonego brata

wyrozumiała dla desperackich

szarpnięć

prób chwilowego wyrwania się

z serdecznej niewoli


serce

to zarówno ciało

jak i duszą

co wyklucza

wszelkie

spekulacje ucieczki


ja tylko tak

na potrzeby wiersza

bo nigdy 

nie myślałem poważnie

o wyzwoleniu