niedziela, 23 czerwca 2019

OSWAJANIE

ty która zamieszkałaś we mnie
nie masz duszy
tylko wypełniające wszechświat
rozkrzyczane ciało

trawa w której się rodziliśmy się na nowo
nie miała zapachu miłości
miała zielone oczy
jaszczurcze łuski
przyklejone do uda  źdźbło
pachnącej łąki

tyle w tobie przebudzenia
kwiecień przechodzi w maj
dlatego biorę z ciebie to co biorę
zapach i świeżość
w chwilach uniesień spijam rosę

a jeśli już przytrafi się ta miłość
zapewne na początku potraktuję ją tak
jak broniący się przed dotykiem chwast

czerwoną kroplą
oswajaniem lęków
akceptacją bólu





WYSPA


z trudem oddychał miastem
milczał w konfrontacji z rozkrzyczaną ulicą
czuł wdzięczność za chodnik
który mu podarowała
a także za ścianę o którą mógł oprzeć
zmęczoną starość

poza tym nie miał nic
nawet resztek sił by unieść życie do góry
poczuć jak słońce doszukuje się w nim jutra
prześwietla spojrzeniem
nakrywa ciepłą dłonią

nie zależało mu na ludzkim współczuciu
nie zależało mu na niczym

dziękował za bezbarwny sen
w ciepłowniczej jaskini betonowej wyspy
kształtowanej przypływem aut
i odpływem ludzi

DZIEWCZYNKA BEZ ZAPAŁEK


bajecznie kolorowe okładki w księgarniach
też są przypisane do innych już bajek
a do nich obowiązkowe 30 procent zniżki
na pierwszy dzień sprzedaży

książka o życiu i miłości uśmiecha się do mnie
spod grubej warstwy makijażu
skąd wiem o czym jest to dzieło
wiem
podsłuchałem

podpowiedziała to pięcioletnia dziewczynka
pomagająca babci wybrać książkę
kup tę powiedziała
ona jest o życiu i o miłości
skąd wiesz usłyszała
bo wiem
wszystkie książki są o życiu i miłości

przy spontanicznej mądrości dziecka
czuję się ubogi
jak dziewczynka z zapałkami


ISTOTA WSZECHRZECZY


są światy równoległe i równoległe prawdy
planety i ludzie świecący światłem odbitym
i zapętlenie tego co wydarza się naprawdę
z tym co wydarzyć by się mogło

jest ludzki umysł
nie potrafiący całkowicie wyzwolić się z materii
dający się ugniatać w dowolne kształty
jak ceramiczna glinka w rękach
wytrawnych garncarzy

są niedowartościowane białe i czerwone karły
jak też czarne dziury w procesie
zachłannego kurczenia

i cierpliwa natura wszechświata
która to wszystko weryfikuje

*

zamknąłem oczy wyłączyłem codzienność
świat wciąż się oddalał po wielkim wybuchu


TEORIA BEZWZGLĘDNOŚCI


obiecałem wieczności że nie będę się wtrącał
zbyła mnie dobrotliwym uśmiechem
choć mogła mi tego oszczędzić

życia nie wygram to gra dla cierpliwych i wytrwałych
a jednak dobieram wciąż kartę
z nawyku i z uzależnienia bo na cóż mi taka wieczność
która bez skrupułów zagląda w cudze kieszenie
i przegląda uciułane srebrniki

wystarcza mi świadomość bezwzględnej względności
nie tylko czasu i drogi ale też dystansu do siebie samego
podobnie jak wystarcza rutynowa wyrozumiałość
sił sprawczych wobec moich nieprzemyślanych obietnic

z uporem maniaka śledzę pojedyncze kartki
obsuwające się z kalendarza
przeliczam srebrniki
trzydzieści i pół
wciąż nie wiem skąd się wzięło się to pół

osuwając się ku ziemi kartki różne kreślą figury
w dostojnym spadaniu
sięgając ziemi wielorakie wygaszają blaski


NIE BYŁEŚ NIEBEM



nie byłeś niebem
byłeś zwykłym szewcem
w metryce widnieje że również moim ojcem
wypada mi wierzyć

pojawiałeś się na krótko
odmierzając chwiejnym krokiem
długie okresy nieobecności
i jestem wdzięczny za ulotność tych chwil
ja odwiedzam cię w każde święto
w każde urodziny i imieniny
a jeszcze częściej bez okazji
zapalam znicz
lastryko przyozdabiam kwiatem

niebo tylko się uśmiecha
ale jak wspomniałem
to nie ty jesteś tym niebem

czy też się uśmiechasz
tego nie wiem



niedziela, 16 czerwca 2019

***



noc ostatnia
pokazała co to śmiałość
co gorączka zdziałać może
i odwaga

moja dusza
rozebrała się do naga

zadziwiła
purytańskie
grzeczne ciało



poniedziałek, 3 czerwca 2019

***



ta gałązka to wciąż jeszcze dziecko
a ta brzoza mateńką jej siwą
wystrzeliła pąkami szczęśliwość
tak bezwstydnie
tak śmiało
tak miękko


dobrze jest z wiatrem piątkę móc przybić
i beztrosko kołysać się co dzień
ach jak dobrze być dzieckiem w ogrodzie
zwariowanym
zielonym
szczęśliwym